Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rozwodowy i według wszelkiego prawdopodobieństwa, za rok lub półtora więzy, w które ci państwo zakuli się dobrowolnie na całe życie — pękną. Pan pójdzie w swoją stronę, pani w swoją. Pan znajdzie sobie inną pannę, pani innego pana, i znów, zacznie się koncert nudów i ziewania, ale już nie na dwa, tylko na cztery głosy.
Historya tych dwojga ludzi z apartamentu jest krótka. Poznali się na balu publicznym, a że on miał kamienicę dużą, a ona jeszcze większą, więc przyszli bez żadnej trudności do przekonania, że kamienica jedna i kamienica druga, to są dwie kamienice.
Zrobiwszy to odkrycie, on zaprosił ją do walca, a ona przylgnęła do jego ramienia tak dokładnie, jak, dajmy na to, dom trzypiętrowy Nr. 9563a do takiegoż domu Nr. 9563b. Rodzice uznali, że młodzi są tak doskonale dobrani, jak dwa domy, mające jedną ścianę wspólną. Na drugim balu, w kontredansie, on dał jej do zrozumienia, że ją kocha, na co otrzymał odpowiedź, że jej to wcale przykrości nie sprawia. Złożył rodzicom wizytę pierwszą i drugą jako miły i pożądany gość, a na trzeciej miał już tytuł narzeczonego. Potem poszło już wszystko bardzo szybko, gładko i bez przeszkód. Wspaniała wyprawa, intercyza, ślub, świetne wesele i wyjazd za granicę, bo przecież bez tego ani rusz. Ona była zachwycona zmianą losu i z tej zapewnie racyi, obecnie w sprawie rozwodo-