Znów dłuższa przerwa.
Szanowna korespondentka umilkła, listu jak nie widać, tak nie widać. Należy przypuszczać, że winien temu karnawał, który właśnie tylko co się rozpoczął. Ten bożek pustoty i wesołości ma i na wsi, nawet w najodleglejszych zakątkach, swoich zwolenników. Bezwątpienia pani Aniela do ich liczby należy. Trudno żądać, żeby w takim czasie ważnym o pisaniu listów myślała; może właśnie umysł jej zajęty jest w tej chwili wytwarzaniem projektów zabaw, jakie u siebie urządzić zamierza, lub też obmyślaniem wykwintnych strojów, mogących olśnić brzydką, a doprowadzić do najgorszej zazdrości piękniejszą połowę towarzystwa. Ponieważ góra nie chciała przyjść do Mahometa, więc Mahomet przyszedł sam do góry. Nie pisze moja korespondentka, trzeba napisać do niej, i skoro zaczęło się korespondencyę, nie przerywać jej w połowie.
A więc...