Ojciec chciał mu zostawić wieś, i przy swych zdolnościach pewnie byłby tego dopiął, gdyby był tak bardzo nie kochał swego potomstwa. Lecz, że je kochał namiętnie, więc nie umiał utrzymać należytej miary w zdobyczach, kąsał więcej, niż mógł połknąć. No, i udławił się, pozostawiwszy Hawę bez centa.
Umierając, tę mu jedynie dał naukę:
— Hawo, cokolwiek ci się trafi w życiu dobrego, choćby najmniejsze, zawsze mów: Bogu dzięki, i to dobre na początek!
Hawa miał lat dwanaście, gdy go ojciec odumarł. Wyrósł na wsi, igrając z wiejskiemi dziećmi, całymi dniami włócząc się po chłopskich chatach lub łowiąc rękami raki w potoku. Już w dziecięcym wieku okazywał niezwykłą ciekawość, spryt i chytrość, i wiedział o życiu chłopskiem daleko więcej i dokładniej, niż dziesięcioro chłopskich dzieci w jego wieku.
Po śmierci ojca zaopiekowała się nim jakaś daleka krewna — ciotka, czy stryjenka, mieszkająca w Dro-