Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   89   —

Wiatrom — wszystkie me nadzieje
I me światło — na wzgardzenie!
Żyję tylko snem miłości,
Marny sługa namiętności...
Nie, ja chyba oszaleję!
Com powiedział, to powtarzam,
Że już na to się odważam:
Oddać piekłu moją duszę,
Bo Justynę posiąść muszę;
Lecz za cenę taką małą
Czyliż piekło by ją dało?
Dyabeł.  Ależ pomnij, przyjacielu:
Czyja wola nie wytrwałą,
Kto nie zwalcza przeszkód śmiało,
Ten nie dopnie nigdy celu.
Ileż razy wola męża
Srogą piękność przezwycięża;
Lub przez prośby i błaganie
Łatwo panem jej się stanie;
Więc daj pokój z narzekaniem.
Chcesz, to piękność niewzruszona
Wnet upadnie w twe ramiona...
Cypryan.  Co to znaczy?
Dyabeł.  Że ja zdołam
Mądrość dać ci niezbadaną
I na rozkaz twój wywołam
Twoją postać ukochaną:
Tu sprowadzi ją twe słowo;
Lecz piśmienną wprzód umową
Trzeba stwierdzić te układy.
Dyabeł.  Więc ty zamiast szczerej rady
Jeszcze zwiększasz moje męki;
Ja dać mogę z rąk do ręki,
Lecz ty chciałbyś się układać
O to, czem nie możesz władać,
Bo czar nigdy nie okoli
W swoje pęta wolnej woli.

Dyabeł na dowód potęgi swoich czarów przenosi górę z jednego miejsca na drugie i ukazuje w dali widziadło Justyny. Przekonany tem Cypryan daje dyabła cyrograf, napisany krwią własną, i dla zdobycia wiedzy czarnoksięskiej zamyka się z nim w samotnej jaskini. Po roku zdobywa ją wreszcie i już gotuje się zużytkować dla dogodzenia swej żądzy. Ale dyabeł wie, że czary może zniweczyć odporność woli; usiłuje więc rozbudzić w Justynie namiętne pragnienia, a gdy te całą mocą niepokoją jej duszę, zjawia się przed nią.

Dyabeł.  Pójdź! ja drogę ci pokażę.
Justyna.  Kto jesteś, co w me utronie
Wchodzisz, gdy zewsząd zamknięte?
Czy widziadłem w słów osłonie,
Marą szalu? Strachem zdjęte
Serce w dziwny obłęd tonie.
Dyabeł.  Jam nie marą, co myśl zwiéwa
Więc się próżnej oprzyj trwodze;
Gdy cię miłość pokonywa,
Ja na pomoc ci przychodzę
Wieść, gdzie Cypryan twój przebywa.
Justyna.  Chociaż w przyjaźń się ustroją
Twoje słowa, choć mię drażnią,
Choć pokusy niepokoją
I owładły wyobraźnią:
Nie owładną wolą moją.
Dyabeł.  Coś w twej myśli utworzyła,
To objawić musisz w czynie.
Woli twojej marna siła,
Grzech już ciebie nie ominie:
Tyś pól drogi już zrobiła.
Justyna.  Mnie twa mowa nie przekona,
Choć myśl czynu to początek,
Lecz w czyn jeszcze nie wcielona;
Dłonią przerwę jego wątek,
Bo w niej czynu moc złożona.
Myślą tylko dłoń nie włada.
Zanim wola co dokona,
Pierwej ciału ruchy nada;
Jej potęga niewzruszona,
Bo kto nie chce, nie upada.
Dyabeł.  Myśli twoje nie zaginą.
Tak, bo sztuka niepojęta
W swoje więzy wnet, Justyno,
Tak przemożnie cię opęta,
Że z nią chęci twe popłyną.
Justyna.  W wolnej woli ma moc cała;
Ona będzie mą obroną.
Dyabeł.  Mnieżby oprzeć się zdołała?
Justyna.  Wolnąż byłabym stworzoną,
Gdybym przemódz ci się dała?
Dyabeł.  (usiłując napróżno ją uprowadzić).