Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/402

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   398   —

Z męskiej woli, z przedsięwzięcia,
Bez spoczęcia
Losu falą bitych wciąż,
Z potrzaskanych naw nadziei
Śród zawiei
Rozproszonych owdzie w krąż:

Coraz dalej, dalej, dalej!
Z ziemi wali
Serca falą siła burz,
Aż się wreszcie w księgi wryją,
W pamięć wpiją,
W prawych sercach spoczną już.
(A. Pajgert).

3. Z cyklu „Wędrowne ptastwo“.

1. Excelsior.



Noc roztaczała cień swój wokoło,
Gdy przez alpejskie przechodził sioło
Młodzian, niosący w śnieżne zawieje
Sztandar, co dziwnym godłem jaśnieje:
Excelsior!

Czoło miał blade, wzrok jego świeci
Jak miecz, gdy z pochwy błyskiem wyleci,
A głos, jak srebrnej trąby fanfary,
Z tych ust nieznanych grzmi na obszary:
Excelsior!

Obaczył światło w chatach górali,
Przed nim ognisko ciepłe się pali,
Nad sobą puszczę widzi lodową,
I z ust się jękiem wydziera słowo:
Excelsior!

Ostrzega starzec: „Nie próbuj drogi!
„Tam grom nad głową huczy złowrogi,
„Bezdenny strumień ryczy w parowie“...
Lecz dźwiękiem trąby głos się ozowie:
Excelsior!

Wabi dziewczyna: „Wstrzymaj się, wstrzymaj!
„Tu na mem łonie słodko zadrzémaj!“
A łza po twarzy młodzieńca spada,
Głęboko westchnął i odpowiada:
Excelsior!

„Strzeż się gałęzi zeschłej krzewiny,
„Strzeż się huczącej groźnie lawiny!“
Tak na dobranoc wieśniak ostrzega,
A z górnej dali głos się rozlega:
Excelsior!

Przed wschodem słońca, kiedy w niebiosy
Mnichów Bernarda pobożne głosy
Ślą zwykłe pieśni rannych pacierzy,
Głośny w powietrze okrzyk uderzy:
Excelsior!

Wierny pies znalazł śród gór manowca
Zasypanego śniegiem wędrowca,
Na lód zakrzepła dłoń jeszcze ściska
Sztandar, co dziwnem godłem połyska:
Excelsior!

O szarym, zimnym, porannym brzasku,
Leżał bez życia, lecz pełen blasku,
A głos z dalekich powietrznych szczytów
Spadał, jak spada gwiazda z błękitów:
Excelsior!

2. Wędrowne ptaki.



Czarno, szeroko
Cienie się wloką
Z lip, co ku niebu sterczą wysoko,
Jak ciemne, olbrzymie ściany.

Czernieją klony
A z ich korony,
Ciemności fala na wszystkie strony
Płynie przez pola i łany.

Lecz noc pogodna,
Ciepła, łagodna,
I jakaś cisza w powietrzu zwodna
Dalekie przybliża głosy.

Jesienną nocą
Gwiazdy się złocą,
Wędrowne ptaki skrzydłem trzepocą,
Przez ciche szumią niebiosy.