Błogości, żalu, natchnienia i chwały
W tej duszy, co znalazła przebaczenie.
Jam tą grzesznicą! Duszy mej głębina
Była zaćmiona i żądzą skalana;
Becz dziś na zawsze zaleczona rana.
Uleciał smutek i przeczucie zguby,
Bo przez tę ziemską puszczę łez i próby,
Gdziem po palących piaskach iść musiała,
Od nieba wiatry wionęły rzeźwiące,
Nagle się wzruszył i wstrząs! byt mój cały,
Jak liście drzewa, lub zioła na łące.
Uczułam zdrowia i pokoju przyście,
Bo mię rozwiały ewangelii liście.
Elsyo, gdy ciebie mam przy moim boku,
Gdy księżyc blaskiem włosy twe oblewa
I ciemność widzę tylko w twojem oku,
Jakaś moc duszę pociąga ku tobie
Tak mocno, dziwnie, jakby w dawnej dobie
Już ciebie znała i pierwej kochała.
Tak mi jest krewnym duch każdej dziewicy,
Żyjącej w świętych sferach tajemnicy!
Jestem Irmingarda, bogatego rodu
I przodków świetnych z imienia i czynów;
I bard niejeden, wędrując za młodu
Po stromych ścieżkach i cierniach zawodu,
Przezemnie wstąpił na pole wawrzynów:
Świetneż to były dnie i pełne szału!
Płynęły szybko, a za dniami nocy,
Pędzone w walce siły i niemocy.
Ta miłość, która od młodej dziewicy
Żąda całego serca bez podziału,
Która jest dla niej tem z natury prawa,
Czem dla młodzieńca jest duma i sława!
Jej tchem, jej życiem, jej światem i słońcem.
Która nie ścierpi zawodu aż w trumnie: —
Ta miłość wyszła na spotkanie ku mnie,
Gdym w świat z klasztornej wypuszczona celi
Słuchała piosnek natchnionych minstreli.
Piękny postawą, wyobraźnią świetny,
W rysach znaczący i w czynach szlachetny,
Nad resztą świata był Walter Vogelweid,
I już o całym zapomniawszy świecie,
Z dumą marzyłam o młodym poecie.
Bo też śpiew jego był lata obrazem:
W nim wszech muzyka ptaków grała razem
Rozkoszą świateł, falami obłoku,
Wonnością kwiatów i gwarem potoku.
Słuchałam pieśni, pełna świętej trwogi!
Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/396
Wygląd
Ta strona została przepisana.
— 392 —