Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/359

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   355   —

Z miodu, pan siebie, więzów świata jeniec,
Mędrzec w swych słowach, lecz w czynach szaleniec
By drżeć, zbyt mocny; by uledz, zbyt hardy;
Za chęć być dobrym — cel szyderstw lub wzgardy
Zamiast nawzajem wzgardzić zgrają podlą,
On przeklął cnotę, jak swych cierpień źródło.
Z urągowiskiem wbrew stając obłudzie,
Choć znał, zapomniał, że są lepsi ludzie,
Dla których lepiej darów swych używszy,
Znalazłby szczęście i stał się cnotliwszy.
Lżony, gardzony, bez zgryzot nawzajem
Serce swe z ludzkim rozbratał rodzajem,
I obrał sobie za swój cel na ziemi —
Za winy kilku mścić się nad wszystkiemi.
Czuł się występnym, lecz dumny, rozumiał,
Że nikt nie lepszy, choć nim zdać się umiał,
I gardził dobrym, jak tym, co w obawie
Czyni to skrycie, co mężny na jawie.
Nienawidzony, wiedział, że u ludzi
Nienawiść jego strach i zgrozę budzi.
Przestawał na tem; — zimny, dziki, hardy,
Nie dbał o miłość, gdy nie bał się wzgardy.
Stronić, drżeć przed nim, potępiać go, skarżyć.
Kląć może każdy — lecz nikt lekceważyć...
............
Nikt nie zły całkiem: — iw duszy Konrada
Jedno tajemnie słodsze czucie włada.
Szydzi on z drugich, że ich wikła w sieci
Namiętność godna szaleńców lub dzieci;
Sam próżno rozum przeciw niej wytęża —
W nim nawet miłość wolę przezwycięża.
Tak! jest to miłość wzajemna, płomienna,
Jedyna dotąd i niczem niezmienna!...
Tłum się mu branek na oczy nawija;
On ich ni stroni, ni szuka, lecz mija.
Niejedną piękność w mocy swojej trzyma,
Żadnej słodszemi nie uczcił oczyma,
Tak! jest to miłość! — jeżeli myśl tkliwa
Stateczna w próbach, w każdej chwili żywa,
Której samotność, świat, szyderstwo ludzi,
Ani, co większa, sam czas nie ostudzi;
Której ni zmienne fortuny igrzysko
Nie zaćmi smutkiem — póki Ona blizko;
Która w boleści, w gniewie, ni w niedoli,
Cierpkiego na Nią słowa nie dozwoli,
I bez pociechy woli znieść katusze,
Niż ich podziałem zasmucić J ej duszę;