Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   181   —
Saint-Preux do Julii (początek części I).

Potęgi niebieskie! miałem dotychczas jedną duszę dla cierpienia, dajcie mi drugą dla szczęścia. Miłości, życie duszy, przybądź podtrzymać moją blizką omdlenia. Niewypowiedziany wdzięku cnoty, niezwalezona siło głosu tego, co się kocha, szczęście, radości, uniesienia, jakże ciosy wasze są dojmujące! któż może wytrzymać ich nacisk? O, jakże wydołać strumieniowi rozkosznemu, co zalał me serce? jak odpokutować za niepokoje trwożliwej kochanki? Julia... nie; moja Julia na klęczkach, moja Julia łzy wylewa!... Ta, której wszechświat hołdy składać-by winien, błaga człowieka uwielbiającego ją, by sam się nie bezcześcił. Gdybym mógł gniewać się na ciebie, zrobiłbym to, za twoje obawy, co nas upadlają. Osądź lepiej, piękności czysta i niebiańska, naturę twej władzy. Ach, jeśli uwielbiam wdzięki osoby twojej, to czyż nie przedewszystkiem za to znamię duszy niepokalanej, jakie ją ożywia, a której wszystkie rysy noszą boską tę cechę? Lękasz się, byś nie uległa moim zabiegom; lecz jakichże zabiegów obawiać się może ta, co powleka szacunkiem i uczciwością wszystkie uczucia, jakie wzbudza? Czyż jest na ziemi jaki człowiek dość podły, by się ośmielił uzuchwalić względem ciebie?
Pozwól, pozwól, niech się rozsmakuję w niespodzianem szczęściu, że jestem kochany... kochany przez te... Tronie świata, o ileż niżej od siebie cię widzę! Niech odczytam po tysiąc razy ten list cudowny, w którym miłość twoja i twoje uczucia wyrażone są ognistemi głoskami, z którego pomimo całego uniesienia serca wzburzonego widzę z przejęciem, jak dalece w duszy uczciwej najżywsze nawet namiętności zachowują przecież święty charakter cnoty! Jakiż potwór, przeczytawszy ten list wzruszający, mógłby korzystać z twego stanu i czynem najdosadniejszym zaświadczyć swoją głęboką pogardę dla siebie samego? Nie, droga kochanko, miej ufność w wiernym przyjacielu, który niezdolnym jest oszukiwać ciebie. Chociaż rozum utraciłem na zawsze, chociaż zamęt zmysłów moich rośnie z każdą chwilą, osoba twoja jest odtąd dla mnie najbardziej uroczym, ale i najświętszym skarbem, jakim śmiertelnik był kiedykolwiek uczczony. Płomień mój i jego przedmiot zachowają razem czystość nienaruszoną. Przed targnięciem się na twoje wdzięki dziewicze wzdrygnąłbym się bardziej niż przed podłym gwałtem, nie więcej miałabyś niezłomnego bezpieczeństwa ze swoim ojcem, jak ze swoim kochankiem. O! jeśliby ten szczęśliwy kochanek zapomniał się na chwilę wobec ciebie.. Kochanek Julii miałby duszę wstrętną! Nie, kiedy przestanę kochać cnotę, już cię kochać nie będę; za pierwszą moją nikczemnością nie chcę, żebyś mię dłużej kochała.
Nabierz więc pewności, zaklinam cię w imię tej czułej i czystej miłości, jaka nas łączy; ona powinna ci zaręczyć za moją wstrzemięźliwość i za mój szacunek; ona ci powinna odpowiadać za samą siebie. I dlaczegóż obawy twoje miałyby iść dalej niż moje pra-