Sganarelle. Mój panie filozofie, w naglącej potrzebie
Mam śmiałość udawać się po radę do ciebie
I dlategom tu przyszedł... (na stronie). Znać z jego spojrzenia,
Że słucha.
Marfury (poważnie). Odmień, panie, ten sposób mówienia.
Filozofia nasza nakazuje ściśle
Nic zgoła stanowczego nie mieć w swym umyśle,
O każdej rzeczy mówić z pewnością zabrania,
Lecz wstrzymać sąd, nie dając stanowczego zdania.
Nie mów więc: ja przyszedłem, gdyż to mylne zdanie,
Lecz: zdaje mi się, żem przyszedł.
Sganarelle. Zdaje się?
Marfury Tak, panie.
Sganarelle. Jakże mi się ma zdawać? wszak to rzecz prawdziwa!
Marfury Kto wie? może się zdawać rzecz nawet fałszywa.
Sganarelle. Co? toż fałsz, że tu jestem? któż temu zaprzeczy?
Marfury To niepewna; o każdej wątpić trzeba rzeczy.
Sganarelle. Jakto? jaż tu nie jestem? Pan nie mówisz do mnie?
Marfury Jeśli to masz za prawdę, mylisz się ogromnie:
Zdaje mi się, że jesteś tu swoją osobą,
I jeszcze mi się zdaje, że rozmawiam z tobą,
Lecz ja nie jestem pewny, czy tak jest istotnie.
Sganarelle. Co u kata? Pan bierzesz każdą rzecz odwrotnie!
Ale, filozofie, powiadam ci szczerze
Że w twoje: zdaje mi się bynajmniej nie wierzę.
Przystąpmy już do rzeczy: na bok owe baje.
Ja się myślę ożenić: jak to ci się zdaje?
Marfury Ja nie wiem.
Sganarelle. Ja ci mówię.
Marfury Wszystko to być może.
Sganarelle. Kocham pewną panienkę.
Marfury Czy pewna?
Sganarelle. Mój Boże!
Chcę na starość osłodzić życie smutne, długie;
Czy ożenić się czy nie?
Marfury Jedno albo drugie.
Sganarelle. Panienka młoda, piękna.
Marfury Być może.
Sganarelle. Cóż robić?