Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   136   —

Gdy dwa dni zbiega, mówi zasmucona,
Że tydzień czeka — i sprzecza się o to.
Ku niejbym, zda się, wciąż śpieszył z ochotą,
Lecz mię jej widok rani coraz więcej,
Że skonam chyba, kiedy ją zobaczę —
Ona zaś, jeślim zdala od niej, płacze!
Rozsądźcie, proszę, kto kocha goręcej.
(Czesław).


3. Contre celle qui fut s’amye.

Gdy kochankę raz — jedynie
O niestałość obwiniałem,
Ona, nie tracąc na minie,
Odwetowym godzi strzałem.

Spotkawszy się z klerykałem,
Mówiąc, z jakiej zbrodni słynę,
Kończy skargę swą z zapałem:
„Weź go, bo on jadł słoninę“.

Sześciu drabom wnet kazano
Pochwycić mię w swoje szpony
I dla większej hańby — rano
Zabrać pod klucz bez obrony.

Więc wpadają te dragony;
Jeden, świętą robiąc minę,
Woła, choć sam łotr skończony:
„Bierzcie go — on jadł słoninę!“.
(J. A. Święcicki).






II. Gui du Faur de Pibrac.

Quatrin.

Człowieku, swoje uczcij pochodzenie,
Dumny i hardy ziemskim gardź padołem:
Twoja ojczyzna wyżej nieskończenie!...
Jako kwiat boski masz z Stwórcą żyć społem.

Szczęśliw, kto w Bogu ma ufność głęboką
1 częściej jeszcze śród życia rozkoszy,
Niż w łzach, ku Niemu zwracając swe oko,
Własną się pychą hardo nie panoszy!...

Honor niech będzie nam nad wszystko miły,
Lecz w jego imię musim być gotowi
Swój obowiązek spełnić wedle siły
Bogu, ojczyźnie, prawom i królowi!...
(J. A. Święcicki).