Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   103   —

Don Carlos.  Ni pół tonu.
Dyana.  Czyż podobna?
Don Carlos.  Jeśli wszedłem niewłaściwie,
To niegrzeczność chcę poprawić
I wychodzę, przepraszając. (Odchodzi).
Cyntya.  A to kozioł!
Laura.  Nie, to baran!
Dyana.  Obojętność mnie oburza!
Cyntya  (na stronie). Coraz gorzej, coraz gorzej!
Jeśli Carlos jej nie kocha,
Ona kocha Don Carlosa!

Dyana chwyta się ostatecznego środka i chce obudzić w nim zazdrość. Zwierza mu się tedy, że pod wpływem doświadczenia przekonywa się o mylności swych uprzedzeń.

Don Carlos.  Miłość dla cię jest nieznana,
W niej godności widzisz sprzeczność.
Dyana.  Tak to było... dziś inaczéj...
Don Carlos.  Jakto? czyżby twoje sądy...
Dyana.  Sąd młodości nic nie znaczy!
Filozofia, doświadczenie
Przemieniły me poglądy.
Don Carlos.  Cóż to, żart? — czy mówisz szczerze?
Dyana.  Wszak wyrzekłam ci przed chwilą,
Że rozumu drogi mylą,
I com wczoraj odepchnęła,
Dziś podwójnie za to cenię; —
Wczoraj śmiechem-bym parsknęła,
Dzisiaj w szczęście, w miłość wierzę.
Don Carlos.  Więc się kochasz?
Dyana.  Kto wie? — może.
Ale wierz mi, świadkiem niebo!
Bez przymusu, mówię głośno:
Miłość serca jest potrzebą.
Don Carlos.  Więc chorobę masz miłosną? (Oboje milczą).
Polilla  (na stronie). Gdyby tylko on nie zgłupiał,
Gdyby zazdrość nie odżyła! —
A dziś jeszcze bez ochyby
Panna wpadnie, jak ptak, w potrzask.
Dyana.  (na stronie). Jeśli cierpi, jeśli kocha,
To uklęknie, to zaszlocha!
Don Carlos.  (na stronie). A przebiegła! drażnisz, łudzisz,
Lecz zazdrości nie obudzisz!
Dyana.   Trzeba brać, co rzeczywiste,
Nie co daje duma, pycha!
Znam dziś, co uczucia czyste!
Dzisiaj upór mój ucicha,
Dziś wyznaję sobie pierwsza,
Że oziębłość dawną gaszę,