Nuże wdzięcznemi przebiegnijmy tony
Od Włodzimierza ku Igora czasom,
Co podniósł um swój sławą rozogniony,
Poostrzył serca, wojennym zapasom
Nadstawił ducha, i z pułki chrobremi
Szedł na Połowcach mścić krzywd ruskiej ziemi.
I spojrzał Igor ku słońcu — tumany
Zaćmiły wojsko, i rzekł do drużyny:
Lżej być pociętym, niż dźwigać kajdany,
Na koń, o bracia! wnet ujrzym Don siny.
Chęć sławy umu krępując mu władze,
Złowieszcze znamię zakryła źrenicy,
I rzekł: Don wielki taborem przesadzę,
Pokruszę kopie w Połowców ziemicy
Z tobą, o Rusi! poddam moją szyję
Pod miecz — lub hełmem wielki Don wypiję!..
∗
∗ ∗ |
Od rannych świtów do nocy, od nocy
Do świtu, gęste strzał się leją deszcze,
Słychać grzmot szabel śród trzasku oszczepów
W dalekiej ziemi połowieckich stepów,
A czarny obszar, końskiemi kopyty
Zorany, kośćmi zasiany, krwią zmyty,
Wydał dla Rusi plon bujny — niedolę...
Co mi tam szumi? Co dźwięczy przez pole?
Igor zawraca pułki, żal go bodzie
Za tobą, miły bracie, Wsewołodzie!
I dzień i drugi trwa pobój zajadły
W trzecim sztandary wojsk Igora padły;
Tu się brat z bratem nad bystrą Kajałą
Żegna — krwawego wina im niestało,
Skończyło ucztę chrobre ruskie plemię,
Poczciwszy wrogów, padło za swą ziemię!
Żałosna trawa ziemią liść rozściela,
I drzewo tęskne przekłania konary,
Bo wstały czasy, nie czasy wesela:
Pustynia całe zaległa obszary.
W dziedzinie wnuków Dadźboga, nieznana
Weszła dziewica na ziemię Trojana:[1]
Niedola, w skrzydła plasnęła łabędzie,
A po kraj morza i u Donu rzeki
Ze snu mordercze zbudziły się wieki...
Ustał bój z wrogiem, a brat bratu wszędzie
Rzekł: i to moje, i to moje będzie,
I wszczęto wielką waśń dla rzeczy małéj
Swoi na swoich nieszczęścia kowały.
- ↑ T. j. na ziemie Połowców.