Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/429

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   415   —

Lud w Castejonie zrywa się na nogi,
Odmyka bramy, wybiega na pole,
Spokojnie zwykłą zajmuje się pracą.
Bramy zamczyska rozwarte szeroko;
Wewnątrz została drobna garstka ludu;
Ci, którzy wyszli, rozbiegną się w strony.
Śmiało Campeador z zasadzki wyskoczy,
Do Castejonu pomyka, jak strzała,
Mnogi lud Maurów zagarnia w niewolę,
Zdobywa łupem niezliczone trzody.
Mój Cyd pośpiesza ku rozwartym bramom,
Straż, przerażona zuchwałą napaścią,
Porzuca czaty, umyka w popłochu.
I Cyd Ruy Diaz wkracza w grodu mury,
Nagą szablicę podnosi do góry,
Dwunastu Maurom łby orężem zmiata,
Zdobył Castejon i skarby i złoto;
Gawiedź rycerska wraca lotem skorym,
Składa zdobyty łup przed Campeadorem.

(S. Duchińska).
Tak walcząc ze swoją dzielną drużyną, która się ustawicznie powiększa nowymi ochotnikami, zdobywa Cyd liczne grody i zamki, dzieli się z towarzyszami bogatą zdobyczą, część jej nawet królowi, jako swojemu panu, kilkakrotnie odsyła, wreszcie po trzech latach krwawych zapasów dociera do Walencyi. Drużyna jego liczy w tej chwili 3600 ludzi. Zdobywszy to miasto po dziewięciomiesięcznem oblężeniu, osiada w niem jako lennik Alfonsa, osadza biskupa Hieronima i za pozwoleniem królewskiem sprowadza żonę i córki. Tymczasem Jusuf, król Maroku, podstępuje pod Walencyę z 50 tysiącami żołnierza. Cyd zadaje mu straszną klęskę tak, że z całej tej armii uchodzi żywcem tylko 104 ludzi. Część niezmiernych łupów odsyła Cyd królowi. Wróg Cyda, hrabia Don Garcia, napróżno stara się w oczach Alfonsa obniżyć zasługi Campeadora: król oznajmia posłom Cyda, że przywraca go do łask swoich i że młodzi infanci Carrionu za jego pośrednictwem proszą go o jego córki w małżeństwo, wreszcie dla bliższego porozumienia się w tej sprawie chce osobiście rozmówić się z Cydem. Powolny lennik przybywa nad brzegi Tagu i ugina przed królem kolana; na jego żądanie przyrzeka swoje córki infantom, zabiera ich z sobą do Walencyi i wyprawia wspaniałe gody weselne. Ale infanci okazują się niegodni córek Campeadora. Ośmieszywszy się tchórzowstwem, opuszczają Walencyę i w drodze do Carrionu mszczą się na swoich żonach za doznane upokorzenie i zbite niemiłosiernie porzucają w lesie. Oburzony tem Cyd śle do króla w poselstwie Pero Bermudeza ze skargą na infantów i prośbą o wymiar sprawiedliwości. Alfons zwołuje kortezy do Toledo; na jego groźny rozkaz przybywają i infanci. Cyd żąda od nich najprzód zwrotu mieczów rycerskich, które im podarował, potem posagu, danego córkom. Infanci, myśląc, że tem sprawę załagodzą, czynią zadość jego żądaniom. Ale oto Cyd żąda teraz pojedynku dla pomszczeniu honoru córek. Żądanie to wywołuje spory i kłótnie pomiędzy infantami i stronnikami Cyda, a tymczasem stają przed królem królewicze nawarski i aragoński i proszą go o córki Cyda w małżeństwo. Za zgodą ojca król daje im przychylną odpowiedź i stanowi, że sprawę z infantami rozstrzygnie pojedynek trzech rycerzy z każdej strony. Infanci proszą o odwłokę dla należytego uzbrojenia się. Król odkłada więc rozprawę na trzy tygodnie i wyznacza dla niej miejsce w Carrionie. Cyd powierza ją trzem swoim rycerzom: Pero Bermudezowi, Antolinezowi i Munio Gustiozowi, a sam ze czcią pożegnawszy króla, wraca do Walencyi. W dniu oznaczonym, w obecności monarchy, sędziów i licznego tłumu odbywa się pojedynek. Infanci zostają pokonani i zwycięzcy pośpieszają z pożądaną