Patrzę i widzę, jak wirem niesiona
Wielka chorągiew, wciąż się kręcąc, biegła.
Niegodna swoje rozwinąć ramiona;
A za nią ludu ciżba tak rozległa,
Iż mi uwierzyć było rzeczą nową,
Że taka liczba śmiercią już poległa.
Gdy rozpoznałem postać tę i ową,
Dostrzegłem także tego cień nieśmiały,
Co przez nikczemność splamił się odmową[1].
Pojąłem zaraz, że ten orszak cały
Składał się z grzesznych, co Bogu niemili
Również niemili wrogom jego chwały.
Tych nieszczęśliwych, co nigdy nie żyli,
Tu obnażonych kłuły straszne roje
Os i komarów, aż się krwią broczyli
I z krwią łzy razem przelewali swoje,
Co tak zmieszane z pod ich nogi chciwie
Wstrętnych robaków połykały zwoje.
Potem, gdy dalej spoglądam w podziwie,
Tłumy nad brzegiem wielkiej widząc fali,
Mistrzu — zapytam nieco niecierpliwie —
Co to za jedni? i co ich tak pali,
Że się z pośpiechem cisną do przeprawy[2].
Jakto w mdłem świetle poznaję w oddali.
A on: „Wiadome będą Ci te sprawy,
Kiedy już nasze zatrzymamy kroki
Nad Acheronu brzegiem smutnej sławy“.
Spuściwszy oczy, zamilkłem bez zwłoki;
Trwożny, czy mową przykrości nie czynię,
Do brzegu szedłem w zadumie głębokiéj.
A oto ku nam po wodnej głębinie
Starzec[3], którego kudły ubielone
Siwizną wieków, na łodzi podpłynie,
Wołając: „Biada! duchy potępione!
Już nigdy niebios widzieć nie będziecie!
Ja was przybywam wieźć na drugą stronę,
Gdzie między wieczne ciemności pójdziecie,
W wieczyste żary i wieczyste lody!
Ty zaś, żyjąca duszo[4], odejdź przecie
Od tych umarłych i od owej wody“.
Lecz widząc, że się nie ruszam — znów rzecze:
„Przez inne drogi, przez inne przechody,
- ↑ Ma to być według komentatorów cień papieża Celestyna V, który wkrótce po swoim obiorze zrzekł się władzy papieskiej i przyczynił się w ten sposób do wyniesienia na stolicę apostolską Bonifacego VIII.
- ↑ Przez rzekę Acheron, za którą rozpoczyna się właściwe piekło.
- ↑ Charon, przewoźnik na Acheronie: postać wzięta z mitologii greckiej.
- ↑ Charon mówi to do Dantego.