Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   291   —

O, czemuż ojca mego[1] nauką nie słynę
I nie umiem wlać duszy w ulepioną glinę?
Na nas stoi ludzkiego rodu utrzymanie,
W nas chcieli choć wzór ludzi zachować niebianie“.
Rzekł. Zapłakali, nowych lękając się ciosów,
Chcą od wyroczni przyszłych dowiedzieć się losów.

Wyrocznia Temidy (później Apollina w Delfach) każe im dla zaludnienia świata rzucać za siebie kości matki. Stosując się do rozkazu, rzucają poza siebie kamienie, jako kości swojej matki-ziemi.

Głazy (któżby dał wiarę! lecz wieków podanie
Niemylne w niewierzących wlewa przekonanie)
Ostrości i twardości zaczęły pozbywać,
Mięknąć i już przemiękłe pewien kształt nabywać.
Gdy zmieniwszy naturę, zwolna rosnąć zaczną,
Przyjmują postać ludzką, choć jeszcze nieznaczną
I podobną do owych posągów rzeźbiarzy,
Gdy pierwsze cięcie dłuta odznaczy rys twarzy;
Część zimna lub wilgotna, jak kamień składała,
Zaraz przechodzi w ciało, w krew i w soki ciała,
Część twarda i niezgięta w kości się przemienia,
Żyła zostaje żyłą, nie tracąc imienia.
Tak odżył świat, potopu wyludniony klęską:
Głaz, rzucony przez męża, przybrał postać męską,
Z rąk kobiety kamienie kształt kobiet przybrały.
Stąd poszedł ród nasz twardy, na prace wytrwały,
To nasz dowód, z jakiego pochodzimy źródła.
Ziemia z własnego łona sama już wywiodła
Innych zwierząt rodzaje...

ale obok nich i olbrzymiego smoka Pitona.

Apollo ostrym grotem naciąga cięciwę,
Który wprzód ciskał tylko na łanie pierzchliwe.
Tysiąc strzał utkwił w smoku, wypróżnił kołczany,
Nim go zgromił, nim czarną krew wysączył z rany.
Lękając się, by sława tak wielkiego dzieła
W przepaściach zapomnienia kiedyś nie zginęła,
Na cześć swoją stanowi Pityjskie igrzysko,
Od zgromionego smoka biorące nazwisko.
Tam za męstwo i zręczność zwycięscy młodzieńce
Z liści dębu splecione zdobywali wieńce.
Jeszcze lauru nie było; nawet Feb przywdziewa
Wieniec, uwity z liści jakiegobądź drzewa.
Pierwszą miłość Apolla do nadobnej Dafny
Nie los ślepy, lecz wzniecił grot Kupida trafny.

  1. Prometeusza, który stworzył ludzi, ulepiwszy ich z ziemi.