i jemu, zwać się będą twojem imieniem. Rodzice twoi stu synów mieć będą.
Sawitri wydała z czasem stu synów, pełnych sławy, równych bogom, nie cofających się przed niebezpieczeństwem, Miała także stu pięknych i dzielnych braci, synów Aśwapaty, króla Madras.
Syn Wiraseny, Nala, królem był potężnym.
Bogaty w cnoty, piękny, znawca koni,
Przewyższał królów wszystkich, jako Indra bogów,
I jaśniał ponad wszystkich, jako słońce w blasku.
Cnotliwy książę ten Niszadhów znał i Wedę,
I choć grał w kostki, mówił prawdę, wojskiem silny.
Był mężom i niewiastom miły, bo uprzejmy,
Był łucznik celny....
Podobnym był mu u Widarbhów, Bhîma, mężny,
Ojciec pięknej Damajanti, która
Gdy doszła lat dziewiczych, sto służebnic zdolnych,
Sto przyjaciółek, jako Siaczę [1], ją obsiadło.
Błyszczała tam Bhîmówna, klejnotami lśniąca,
W tych dziewic gronie, cudna, jako błyskawica.
Ni między bogi, ni półbogi nie widziano
I nie słyszano o tak cudnej krasawicy.
I Nala, jako tygrys, nie ma rówiennika,
Z postaci istny to Kandarpa[2] w ciele ludzkiem.
I stało się, że wobec Damajanty Nalę
A wobec Nali Damajantę wyławiano,
Tak, iż pochwały słysząc swe nawzajem ciągle,
Nie widząc się poczęli kochać, o Kantnejo!
Nie mogąc ukryć dłużej uczuć swych już Nala,
Do gaju poszedł izbom niewiast poblizkiego,
Gdzie ujrzał wnet łabędzie w złote pióra strojne.
Z chodzących w gaju ptaków, gdy jednego schwycił,
Powietrzny goniec ludzkim głosem rzecze Nali:
„Ach! pozwól żyć, mi, królu! oddam ci przysługę!
Twe imię sławić będę wobec Damajanty,