Wiedzą to, co królowej król mówił na ucho,
Wiedzą, o czem mówiła Junona z Jowiszem,
Co się ani nie stanie, ani się nie stało,
To oni jednak wiedzą. Za nic sobie mają,
Czy słusznie, czy niesłusznie, chwalą albo ganią
Byle tylko wiedzieli, co im się podoba.
Cały świat już tu mówił o tym Kalliklesie,
Że to człowiek niegodny i siebie i państwa,
Ponieważ wyzuł tego młodzieńca z majątku.
Ja tedy, oszukany plotkarzy słowami,
Skoczyłem przyjaciela najniewinniej karcić.
Gdybyśmy dochodzili plotki aż do źródła,
A pogardą i słowy karali plotkarza,
Któryby nazwać nie mógł źródła swoich wieści,
Byłoby państwu dobrze. Bo gdyby tak było,
Niewielu-by wiedziało to, czego nie wiedzą,
I trzymali-by język za zębami.
Lezbonik. Jeszcze nie dwa tygodnie, jak od Kalliklesa
Odebrałeś czterdzieści min za dom sprzedany;
Wszakże tak, Stazymosie?
Stazymos. Jak się zdaje, prawda.
Lezbonik. Cóż się stało z pieniędzmi?
Stazymos. Zjedzone, przepite,
Wydane na olejki, utopione w łaźni;
Mają je teraz: rybak, piekarz, rzeźnik, kucharz,
Ogrodnicy, olejkarz, ptasznik — prędko po nich!
Jakgdybyś na mrowisko porzucił garść maku.
Lezbonik. Lecz na to nie wydano z pewnością min sześciu!
Stazymos. A to, co ja ukradłem?
Lezbonik. Tak, to najważniejsze.
Stazymos. Jeśli dobrze policzym, to się nie pokaże,
Chyba, że ci się zdaje, iż twoje pieniądze
Są skarbem nieprzebranym. (do siebie) Zapóźno i głupio!
Co dawniej był powinien robić, robi teraz;
Zmarnowawszy majątek, bierze się do kredki.
Lezbonik. (rachując). Jednakże w żaden sposób liczba się nie zgadza.
Stazymos. O, liczba już się zgadza — pieniądz się rozhuknął.
Odebrałeś czterdzieści min od Kalliklesa,
A on za to od ciebie dom nabył przez kupno.
Lezbonik. Prawda.
Stazymos. Tysiąc drachm olimpijskich[1], któreś został winien
Z rachunku, zapłaciłeś przecież bankierowi
- ↑ Mniej więcej 1290 zł.