Paflagończ. Lecz jak ja, dasz mu ty pieczeń z zająca?[1]
Kiełbaśnik. (zmieszany).Skąd ją tu wyrwać? o chwilo piekąca!
Hej, sprycie, pomyśl o jakimś wykręcie!
Paflagończ. (pokazując mu zająca).
Widzisz, chuchraku?
Kiełbaśnik. To mi gdzieś grzmi, w pięcie!
Bo oto właśnie nadchodzą —
Paflagończ. Kto taki?
Kiełbaśnik. Posłowie niosą we workach srebrniaki.
Paflagończ. (podbiega na środek sceny).
Gdzie? gdzie?
Kiełbaśnik (bierze zająca z kosza Paflagończyka).
A zasię! puścisz mi tych gości?! —
Demciu! szaraka dźwigam Jegomości!
Paflagończ. Gwałtu! jak podle skradłeś mi szaraka!
Kiełbaśnik. Sprawa z pod Pylos kubek w kubek taka!
Demos (ucieszony).
Powiedz, zaklinam, skąd plan tej kradzieży?
Kiełbaśnik (wyniośle).
Plan do bogini, czyn do mnie należy!
Paflagończ. Jam go tak gonił! tak go upiekł ładnie!
Demos. Precz! Kto go podał, temu dank przypadnie!
Paflagończ. O, mej czelności już gwiazda przyćmiona!
Kiełbaśnik. Przecz nie rozsądzisz, Demie, która strona
Wierniejsza twojej, twego brzucha sprawie?
Demos. Ależ na jakiej sądzić mam podstawie,
By wyrok mądrym nazwała publika?
Kiełbaśnik. Ja ci dam radę: idź, głębie koszyka
Mego i jego przeszukaj dokładnie,
A wierz mi, mądry wyrok z ust twych padnie!
Demos (wskazując na kosz Kiełbaśnika).
Cóż tam jest zatem?
Kiełbaśnik (otwiera swój kosz).
Pustki i nic więcej,
Wszystkom dał tobie w miłości dziecięcej!
Demos. Sam kosz twój nawet dobry patryota!
Kiełbaśnik. Idź, zbadaj teraz, co ów ma niecnota
Widzisz? (Demos przeszukuje kosz Paflagona).
Demos. Kosz mnóstwo łakoci zawiera!
O, placków górę schował ten przechera,
A mnie dał tyćko — ot jakby na kpinki!
Kiełbaśnik. Zdawna już takie są jego uczynki!
Jeśli coś złapał, dał ci kąsek mały,
Część większą — jego szpony porywały!
- ↑ Pieczeń z zająca uchodziła w Atenach za tak wielki przysmak, że Arystofanes nie mówi w Osach: żyć w szczęściu, lecz żyć wśród pieczonych zajęcy. Dar taki był tem milszy dla Demosa, że były wtenczas czasy wojny, a więc głodu i niedostatku.