Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   177   —

Hekaba.   Oznajm, żem najnędzniejszą istotą na świecie.
Poliks.   Bądź zdrowa, matko, i ty, Kasandro, bądź zdrowa!
Hekaba.   Niech zdrowiem inni cieszą się, ale nie matka.
Poliks.   Bądź zdrów u jezdnych Traków, bracie Polidorze!
Hekaba.   Jeśli żyje; lecz wątpię. Zewsząd złe się wali.
Poliks.   Żyje i konającej tobie zamknie oczy.
Hekaba.   Udręczenie zabiło mnie, nim śmierć nadeszła.
Poliks.   Wiedź mię, Odysie, głowę zakrywszy rańtuchem,
Bo słysząc żal rodzicy, przed śmiercią me serce
Rozpada się — a matkę nęka córki skarga!
O światło! jeszcze promień twój powitać mogę!

Po odejściu Polikseny Hekaba mdleje i przychodzi do zmysłów dopiero na głos herolda Taltybiosa, który przybywa jej oznajmić, żeby się zajęła pogrzebaniem zarzezanej córki. Hekaba, wysłuchawszy szczegółowej opowieści o mężnym zgonie Polikseny, rozkazuje słudze przynieść z morza wody do obmycia zwłok. Sługa wraca na scenę z martwem ciałem Polidora, które pod jej nogi bałwan morski wyrzucił. Hekaba domyśla się, kto i dlaczego wydarł jej syna i gdy przybywa Agamemnon, żeby się dowiedzieć, dla czego zwleka z pogrzebem córki, — ona nie odpowiadając na jego pytania i łaknąc zemsty, myśli zużytkować go do jej wykonania.

Hekaba.   Co tu począć? Czy do kolan
Przypaść Agamemnona, lub milczkiem znieść klęskę?
Agam.   Przecz jęczysz, odwróciwszy twarz od mojej twarzy,
I nie mówisz, kto to jest[1] i co się tu stało?
Hekaba.   (na stronie) A gdy mnie niewolnicą i nieprzyjaciółką
Mieniąc, odepchnie, bólu tem sobie przyczynię!
Agam.   Nie jestem wieszczem, abym życzenia twej duszy
Mógł odgadnąć, nie słysząc ich z ust twych wyraźnie.
Hekaba.   (na stronie) Może nieprzyjaznego upatruję ducha
W onym mylnie: on może zawiścią nie dyszy!
Agam.   Nuż chcesz, bym nic nie wiedział o tem, nasze chęci
Zgadzają się; ja także nie chcę nic usłyszeć.
Hekaba.   (na stronie) Bez męża tego pomścić niepodobna śmierci
Dzieci moich? więc czemuż namyślam się jeszcze?
Uda się lub nie uda, odważyć się trzeba.
Agamemnonie! u nóg twoich błagam ciebie,
Dotykając prawicy twej szczęsnej i brody.
Agam.   Czego pragniesz? azali wolności zażywać
Do końca życia? tego dostąpisz z łatwością.
Hekaba.   Nie o to chodzi. Byle ukarać zbrodniarzy,
Przez cale życie dźwigać chcę jarzmo niewoli.
Agam.   O jakąż tedy pomoc zamyślasz mnie prosić?
Hekaba.   Nie o taką, zaiste, jaką myślisz, królu!
Widzisz trupa, którego oblewam tu łzami?

I przedstawiwszy mu całą sprawę z Polidorem, tak dalej mówi:

Lecz słuchaj, czemu plackiem padłam do twych kolan.
Cierpliwie zniosę krzywdy, jeśli zdaniem twojem

  1. Pytanie to stosuje się do zwłok Polidora.