Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   162   —

Lekceważeniem mojej woli prawej,
A teraz jeszcze zniewagę powtarza.
Śmiejąc się, pyszniąc z gorszącej niesławy.
To gdyby jej się zwycięstwo udało,
Ją, nie mnie mężem zwać-by można śmiało.
Ale czy ona krewna mi przez siostrę,
Czy bodaj bliższą niewiastą w rodzinie,
Zawsze jej kara przykładna nie minie.
Ja na nie obie pomsty dłoń rozpostrę,
Bo i Ismena, jej siostrzyczka miła,
Do tej się sprawy, ręczę, przyłożyła.
Wołać ją tutaj! Ja dobrze wiedziałem,
Że ona jakimś opętana szalem,
A szał, niepokój zdradza i dowodzi,
Że ktoś pociemku w zdrożne cele godzi.
Ja zaś najbardziej potępiam człowieka,
Co w piękne słówka brzydki czyn obleka.
Antygona.   Czegóż chcesz więcej! zabij! ja-m gotowa.
Kreon.   Nic nie chcę więcej, to dość... ani słowa.
Antygona.   Więc przestań mówić, bo próżna twa mowa —
I próżno drażnią zobopólne słowa.
Cokolwiek powiesz, wielka dla mnie chwała,
Żem brata ze czcią w grobie pochowała;
I każdyby mnie chwalił z mego dzieła,
Tylko że bojaźń usta im zamknęła.
Bo król przy innych i tę moc dziedziczy,
Że każdy mówi, jak on sobie życzy.
Kreon.   Jedna tak sądzisz pomiędzy Tebany.
Antygona.   Nie; ale głos ich milczy zestrachany.
Kreon.   Jak śmiesz od innych różnego być zdania?
Antygona.   Jakież to prawo brata czcić zabrania?
Kreon.   Nie również blizkim Eteokl jest tobie?
Antygona.   Z jednych rodziców był mi równie bratem.
Kreon.   Czcić jego wroga nie godzi się zatem.
Antygona.   Eteokl za to nie gniewa się w grobie.
Kreon.   Lecz ty go we czci równasz z bezbożnikiem.
Antygona.   Toż on był bratem, nie zaś niewolnikiem.
Kreon.   Ten ziemię niszczył, tamten bronił ziemi.
Antygona.   Każdemu równe śmierć nadaje prawa.
Kreon.   Zdrożna rzecz — w prawie równać złych z dobremi.
Antygona.   Kto wie, jak Hades prawo to uznawa.
Kreon.   Wróg i po śmierci druhem się nie stanie.
Antygona.   Mnie nie nienawiść modłą, lecz kochanie.
Kreon.   Kochaj zdrowa, lecz na tamtym świecie:
Ja żywy nie dam władać tu kobiecie.

Przyprowadzają Ismenę, która, chociaż poprzednio odwodziła Antygonę od sprzeciwianiu się prawu, teraz z miłości siostrzanej chce los jej podzielić, lecz zostaje przez nią trochę szorstko odsunięta.