Przejdź do zawartości

Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   133   —

Wieczne, Falarysie, wszędzie
Przekleństwo dościgać będzie;
Nigdy ku tobie żadna
Nie westchnie radość biesiadna,
Nigdy dla ciebie w dłoni młodzieńczej
Boska lutnia nie zabrzęczy:
Bo pierwsze dobro, gdy dola słodka,
Drugie, gdy sława jest z nami;
A kogo razem oboje spotka,
Ten się posadził z bogami.

(J. Wiernikowski).


XV. Eschilos.
A) Prometeusz w okowach.
Na scenę, wyobrażającą dziki, nadmorski krajobraz w Kolchidzie, Przemoc i Gwałt wprowadzają skrępowanego Prometeusza; Hefajst, posłuszny rozkazowi Zeusa, przykuwa go wbrew swojej woli do skały. Zostawiony sam sobie Prometeusz wybucha skargami na krzywdę, jaką mu Zeus wyrządził. Skargi te przerywa przybycie chóru Okeanid. Wyraża on Prometeuszowi swoje żywe współczucie i zapytuje o przyczynę okrutnego wyroku. Wśród wyrazów oburzenia na tyranię i niewdzięczność Zeusa, któremu do obalenia Kronosa dopomógł, opowiada Prometeusz, że ściągnął na siebie gniew jego, wykradając z nieba ogień i wbrew jego zakazowi udzielając go ludziom, których prócz tego wielu pożytecznych rzeczy nauczył. Chór, dowiedziawszy się, że uwolnienie Prometeusza zależy od samowoli Zeusa, radzi bohaterowi upokorzyć się. Prometeusz odrzuca z dumą tę radę, bo nie ukorzy się przed wrogiem, tem bardziej że to nie zmieni jego losu; przyjdzie wszakże czas, że Zeus dla własnego ocalenia będzie go musiał uwolnić, a zmusi go do tego jego własny potomek. Dyalog ten przerywa najprzód Okeanos, przybywający na chwilę dla wyrażenia rzekomego współczucia, następnie Iona, kochanka Zeusa, ścigana przez mściwą Herę. Prometeusz wieści jej przyszłe niedole i oznajmia, że z pokolenia urodzi się dla niego wybawca. Tymczasem Zeus, zaniepokojony napomknieniami nieugiętego przeciwnika, radby uniknąć grożącego mu niebezpieczeństwa; śle więc Hermesa, żeby od Prometeusza zasięgnął dokładniejszych wyjaśnień.

Hermes  (przybywa). Do ciebie, mędrku, bogom nienawistny,
Bluźnierco bogów, ludzi dobroczyńco,
Złodzieju ognia, przemówić przychodzę.
Pan niebios każe ci wyznać natychmiast:
Co wiesz o przyszłych jego związkach, co wiesz
O tym, co z tronu ma zrzucić Kronjona?
Mów wszystko, szczerze mów i bez ogródek,
Nic chciej, bym dwakroć przychodził do ciebie,
Wszak wiesz, że Zeusa niełatwo złagodzić.
Prometeusz.  Pyszałkowata, nadęta twa mowa
Zdradza, żeś bogów nikczemnym służalcem.
Świeżoście niebios złoty gród opadli,
I już bez troski chcecie się rozgaszczać?!
Czyżem nie widział, jak dwóch samowładców
Z wyżyny jego spadało na głowę?
Czyliż nie widzę, że pan twój tą drogą