pozostałej po Janie, lecz może nawet spółpracownictwa Cerynta, heretyka, który mając umysł nader ruchliwy, co chwilę zmieniał swoje przekonania. Tak według Renana powstała czwarta ewanielia, główne źródło teologii i filozofii chrześciańskiej, a nic dziwnego, że cały kościół dal się wywieść w pole heretykowi, przyjąwszy jego apokryf za ewanielią Jana apostoła, skoro tkanka dziejów religijnych ludzkości, dodaje Renan melancholijnie, składa się z tylu nieporozumień i podstępów[1].
Wątpię, żeby kto brał na seryo romantyczne pomysły francuskiego akademika. Dlatego nie będę się bawił ich zbijaniem. Uważać ewanielią św. Jana za nadzwyczajny utwór, który przerobił zupełnie i odmienił chrześciaństwo, a równocześnie głosić ją dziełem heretyka, który swoje teologiczne pojęcia całemu narzucił Kościołowi, jest krzyczącem niepodobieństwem; przypuszczać, że Kościoły azyatyckie przyjęły bez oporu ten wyrób heretyckiego obrachowania[2], jakoby
- ↑ L'Église chrétienne p. 47: on put recourir à une de ces fraudes pieuses qui alors ne causaient de scrupules à personne. Zob. tamże str. str. 45-55, a szczególnie str. 54: Tout est possible à ces époques ténébreuses; et si l’Église, en vénérant le quatrième Evangile, comme l’oeuvre de Jean, est dupe de celui qu'elle regarde comme un de ses plus dangereux ennemis (tj. (Cerynt) celà n'est pas en somme plus étrange que tant d'autres malentendus qui composent la trame de l'histoire religieuse de l'humanité.
- ↑ Renan chciałby w nas wmówić, że przez pierwsze pięćdziesiąt lat po swojem ukazniu się ewanielia czwartą była trzymana w wielkimi sekrecie, i ze napotykała na bardzo silną opozycyą. Pierwsze z dwóch twierdzeń nietylko nie opiera się na zadnym fakcie, lecz ma nadto przeciw sobie wyraźne świadectwa Ignacego, Polikarpa, Bazylidesa. Drugie popiera autor sztuczną interpretacyą słów Epifaniusza (haer. 41), który wymienia pewnych heretyków, nie przyjmujących ewanielii Jana. Renan sądzi, że takiej herezyi nigdy nie było i że Epifaniusz, nadawszy im przezwisko alogów (ἄλογοι), nie zrozumiał, że to byli prawowierni katolicy, którzy słusznie podejrzywali pochodzenie owej książki. Czy owa sekta sama się nazwała alogami, jest rzeczą obojętną, że nie uważała Chrystusa za Boga czyli za Odwieczne Słowo Boże, jest rzeczą najpewniejszą, w skutek czego