Strona:O ontologicznej beznadziejności logiki, fizykalizmu i pseudo-naukowego monizmu wogóle.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przekraczalnego, a wyznaczonego małością elementów stopnia, nasze tak zwane „poznanie”, czyli opis rzeczywistości, wyjść nie może. Możemy dalej badać tylko możliwości tego, w co możemy „racjonalnie wierzyć”, jak mówi James Ward, zmarły profesor uniwersytetu angielskiego Cambridge, którego koncepcja monadystyczna jest w swym materjalizmie, ale nie w możliwościach teizmu, zbliżona do mojej, choć nie tak szczegółowo rozwinięta.
Wartość danych systemów w filozofji poznaje się po ostatecznych konsekwencjach, rozciągniętych na wszystkie możliwe problemy, konsekwencjach, które w większości wypadków nie są do ostateczności właśnie rozwijane. Ogólnikowo podałem swój pogląd w pracy pod tytułem „Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie Istnienia”, wydanej przez Kasę Mianowskiego 1935. Szczegółowiej rozwinięte konsekwencje monadyzmu realistycznego, czyli materjalizmu bijologicznego, znajduje się w pracach, uzupełniających wspomniany t. zw. mój „główniak” czyli „Hauptwerk”. O ile mnie się zdaje, nie natrafiłem w nich na sprzeczność ani z logiką, ani z żadną nauką ścisłą należycie zinterpretowaną, ani z t. zw. „zdrowym rozsądkiem”, czyli esencją pojęciową poglądu życiowego. Mam wrażenie, że, po oddaleniu przez eliminację innych kierunków myśli, jako niezgodnych z realistycznem nastawieniem poglądu życiowego, a wymagających zbyt wielkich deformacji świata, w imię jednolitej konstruktywności nieosiągalnego w istocie monizmu, a mianowicie: idealizmu ontologicznego, materjalizmu fizykalnego i kierunków monistycznych „bezpłciowych”, maskujących tylko dualizm, zostaje nam jeszcze mało zbadana i niewyzyskana droga monadyzmu, jako jedynego wyjścia z bezwyjściowej pozornie sytuacji, którą jedynie można ominąć, przez rezygnację z jakiegokolwiek jednolitego, niesztucznego systemu. W każdym razie w obrębie realistycznego, bijologicznego monadyzmu, nie poświęcając nic ze zdobyczy nauk obecnych i najdalej możliwych, a szczególniej fizyki, pozostajemy w obrębie rzeczy znanych nam z codziennego dnia, t. zn. nas samych jako jedności osobowości i naszych przeżyć, rozkładalnych na kompleksy jakości, w których terminach możemy wyrazić nasze najbardzeij pozornie oderwane procesy myślowe i całą fizykę i nasze ciało dla nas, które obserwowane „z boku”, nie jako samo dla siebie, przedstawia się nam jako celowo skonstruowany organizm. Celowość jest poprostu synonimem życia, a nie jego jakąś podwójnie tajemniczą właściwością, którą stwarzamy na wzór celowości naszych wytworów.
Wartoby zbadać, czy monadyzm, w obrębie którego dochodzimy, przez przyjęcie jednego elementu, t. j. monady, czyli Istnienia Po-