Strona:O jaskółce i ziarnku (1933).djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   11   —

z tej ziemi, dokąd lecę z dziećmi swemi...
— Przywieź mi ten brylant duży, niech na szczęście dla mnie służy...
— A ja — rzecze Milja mała — chcę by rybka tu pływała... rybka śliczna, zręczna, mała, i kapiąca złotem cała...
— Ja zaś proszę o ziarneczko, z tego drzewa gdzie gniazdeczko — tak Emilcia ptaszka prosi...
Ptaszek w górę się unosi, ulatuje tam w przestworze, w kraje ciepłe, hen za morze...
Stoją dzieci, patrzą w górę, nie zważają na wichurę, na jesienną też zawieję, pocieszają się nadzieją, że zobaczą znowu ptaszę, takie swojskie, takie nasze...
I nadeszła zima sroga, znikła z niemi pora błoga, tylko wichry wciąż hulają, tylko śniegi wciąż padają...