Strona:O Buonapartem i o Burbonach.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
33
O BUONAPARTEM I O BURBONACH

dziło Rosyan do Luwru. Wielka i straszliwa lekcya!
Ten sam błąd z Rosyą: w październiku 1812, zatrzymał się na brzegu Dźwiny; gdyby się zadowolił wzięciem Rygi, przezimowaniem półmilionowej armii, zorganizowaniem Polski za sobą, może, za nadejściem wiosny, byłby zagroził państwu Carów. Zamiast tego, idzie na Moskwę jedną drogą, bez magazynów, bez zasobów. Przybywa: zwycięzcy z pod Połtawy podpalają swoje święte miasto. Buonaparte zasypia na miesiąc wśród ruin i popiołów. Rzeklibyście, zapomina o kolei pór roku i właściwościach klimatu; daje się zabawiać propozycyami pokoju; natyle nie zna serca ludzkiego, iż wierzy, że lud który sam spalił swoją stolicę aby uniknąć niewoli, będzie kapitulował na dymiących zgliszczach swoich domów! Generałowie krzyczą mu że czas wracać. Rusza, klnąc jak rozwścieczone dziecko, że wróci niebawem z armią, której sama przednia straż będzie liczyła trzysta tysięcy żołnierzy. Bóg zsyła