Strona:O Buonapartem i o Burbonach.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
31
O BUONAPARTEM I O BURBONACH

przemysłu, byłyby strząsnęły jarzmo i otwarły swoje porty. Wszystko to, to są jedynie mrzonki, przedsięwzięcia małe tem że są zbyt olbrzymie, pogwałcenie rozumu i zdrowego sensu, majaki szaleńca i opętańca.
Co się tyczy jego wojen, jego postępowania z gabinetami europejskiemi, najpobieżniejszy rzut oka niweczy ich urok. Człowiek jest wielki nie tem co podejmuje, ale tem co spełnia. Każdy może marzyć o podboju świata: jeden Aleksander go dokonał. Buonaparte władał Hiszpanią, niby prowincyą z której ssał krew i złoto. To mu nie dość: chce jeszcze panować osobiście na tronie Karola IV. Cóż tedy robi? Sieje, zapomocą najczarniejszych intryg, ziarno niezgody w rodzinie królewskiej; potem uwozi tę rodzinę, z podeptaniem wszystkich praw ludzkich i boskich; najeżdża niespodzianie ziemię wiernego ludu, który bił się zań pod Trafalgarem. Znieważa ducha tego ludu, wycina jego księży, rani dumę kastylską, pobudza prze-