Strona:O Buonapartem i o Burbonach.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
15
O BUONAPARTEM I O BURBONACH

jaciel jest w Meaux: dowiadujecie się o tem jedynie przez uciekających wieśniaków; spowijają was w ciemności; igrają z waszym niepokojem; drwią z waszego bólu; gardzą tem co możesz czuć i myśleć. Chcesz podnieść głos, szpieg denuncyuje cię, żandarm chwyta, komisya wojskowa sądzi: pakują ci kulę w łeb i zapominają o tobie.
Nie wystarczało zakuć w kajdany ojców, trzeba było jeszcze zagarnąć dzieci. Widzieliśmy matki nadbiegające z krańców cesarstwa, aby, ze łzami w oczach, żądać synów których rząd im uprowadził. Dzieci te oddano do szkół, gdzie, zwoływane dźwiękiem bębna, stawały się niereligijne, rozpustne, pełne wzgardy dla cnót domowych. Jeżeli roztropni i godni nauczyciele ważyli się przypomnieć stare doświadczenia i nauki moralne, natychmiast denuncyowano ich jako zdrajców, fanatyków, nieprzyjaciół filozofii, postępu i światła. Władzę ojcowską, szanowaną przez najokropniejszych tyranów staro-