Strona:O życiu i dziełach Mikołaja Reja z Nagłowic.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Przyjdzie jesień, azaż nie rozkosz do siana się przejeżdżać, ano nadobnie poorano, nadobnie sieją, włóczą, śpiewają, ano serce roście, ano się nadzieją cieszy, iż z tego, dali Pan Bóg doczekać, na drugi rok pożytek uroście“.
„Ano miody podbierają, ano owieczki strzygą, ano owoce znoszą, zakrywają a drugie suszą, ano rzepy, kapusty do dołów chowają, układają; drugie też suszą, ano wszystko miło, wszystko się śmieje, wszystkiego dosyć, jedno trzeba tego dojrzeć, aby to wszystko było porządnie opatrzone, aby to, co się z wielką pracą nazbierało, aby się to lada jako nie popsowało“.
„Jednoby też trzeba, kiedy czemu czas przypadnie, darmo nie leżeć, a nadobnie się z żonką i czeladką do wszystkiego przyczynić. Bo im większy dostatek w domu będzie, tem się też będą wszyscy lepiej mieć, bo to i pożytek i rozkosz i krotofila. A co to jest za trudność kapusty, rzepy, pasternaki, pietruszki i inne rzeczy dobrze opatrzywszy, kapustki nadobnej osobno obrawszy, fasę jedną na to obróciwszy, napoły główki przekrawając, nadobnie ją ułożyć, ćwikełką przekładać, koprzyku do niej nakłaść, tedy będzie i smaczna i czerwona. Albo też rydzyków nasolić, grzybków nasuszyć, a cóż to za praca? ale leniwemu niedbalcowi wszystko się trudno widzi. Nuż też zasię azaż źle ogóreczków nasolić? także też koprzykiem, a wiśniowymi albo dębowymi listki przekładać, aby były mocniejsze. Zaż też wadzi i powidełek sobie nadziałać? owoców nasuszyć, różyczek albo innych ziółek nasmażyć, wódeczek napalić, wszystko rozkosz a krotofila, a dom wszystkiego pe-