Strona:O życiu i dziełach Mikołaja Reja z Nagłowic.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

maitego mięsiwa i misę kapusty, co wszystko kilkoma dzbanami piwa zapijał.
Temu już chyba nikt uwierzyć nie mógł, żeby tyle zjeść można, ale powtarzano przecie, chociaż nie wierzono, bo zdawało się złośliwym, że tem Rejowi dokuczą i sławy mu umniejszą. Był to człek rosły, silny, zdrów; w ciągłym ruchu, więc też więcej może jadał, niż inni, ale nie był ani żarłokiem, ani opojem.
Nieprzyjaciół przysparzał sobie także i przez to, że zaczepiał niekiedy duchowieństwo, oderwawszy się od Kościoła, pod wpływem „nowinek“, które się wdarły do Polski i za Zygmunta Augusta dość sprawiły zamętu. A stało się to z takiego powodu.
Oto w Niemczech oderwał się od Kościoła zakonnik z klasztoru Augustyanów, Marcin Luter, i ogłosił w r. 1517. nową religię. Rozszerzyła się ona prędko w północnych krajach niemieckich, a że ją przyjął książę pruski Albert, lennik Polski, przeto z Prus dostawała się do naszego kraju. Oprócz Lutra, wystąpił z inną nauką Francuz Kalwin w Szwajcaryi. I ta nauka do Polski się dostała. Ale nie dość tego. Prócz Luteranów i Kalwinów, pojawili się Aryanie, Socynianie, Unitaryusze, Trynitaryusze i Menonici.
Wszyscy na swój sposób tłómaczyli naukę Chrystusa Pana, przyczem oczywiście kłótnie były między nimi, spory zawzięte i bałamuctwa coraz większe. Te właśnie religijne zamęty zwano u nas „nowinkami“.
Zajmowano się niemi z ciekawości raczej, niż z upodobania w nowej nauce; częściej przez niesforność, niż z przekonania; a najbardziej to chyba z onej płochości, o którą u nas tak łatwo. Znajdzie się lada kto, choćby i nicpoń jaki, byle śmiały, to gdy zacznie do