Strona:O życiu i dziełach Mikołaja Reja z Nagłowic.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Rozumny, światły wojewoda poznał się wnet na wrodzonych, wielkich zdolnościach Reja, widział w nim umysł pochopny do zastanawiania się nad wszystkiem, dlatego takie mu wyznaczał zajęcia, które Mikołaja kształcić i rozwijać mogły. Ów Trzycieski, co żywot Mikołaja opisał, tak o tem mówi: „Wprawował (wprawiał) go więc (wojewoda) w listy polskie, bo po łacinie Rej prawie nie umiał. Tamże potem z listów, z rozmów, z czytania, a snadź więcej z natury, jął się już przegryzować (przecierać) potroszę i łacińskiego pisma czytać, a czego nie rozumiał, o to się pytał, tak, że potem począł rozumieć, co czytał, i już rozumiał, co czarno, a co biało“.
Łaciny nauczył się widać dosyć, skoro potem tłómaczył łacińskie książki, a z wszelkich nauk, jakie wówczas były znane, tyle nabrał wiadomości, że się mógł obracać śród najukształceńszych ludzi. Nabrał też, na dworze Tęczyńskiego, zamiłowania do muzyki i do starych polskich pieśni i zaczął też sam tworzyć: „teksty dziwne, a wiersze rozmaite“, jak Trzycieski powiada, i to „tak nie rozmyślając“, jakby od niechcenia. Piosenkami zabawiała się młodzież, a niezawodnie Rej i do takiej zabawy był pierwszy. Chociaż uczył się tu i czytywał wiele, a zwłaszcza dzieła starożytnych poetów i uczonych, wesołości wrodzonej się nie pozbywał, za ochoczem towarzystwem przepadał.
Z nabytkiem niemałym w nauce, obyty ze wszystkiem, co wówczas światłych ludzi zajmowało, ale zawsze ten sam: szczery, prosty, wesoły, opuszcza Mikołaj dwór Tęczyńskiego i udaje się na Ruś, gdzie znowu bezczynnie kilka lat spędza, bawiąc się z przy-