Strona:Nowe poezye Ernesta Bulawy.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Z fraszek.


(MÓJ PRZYJACIEL MÓWI DO PIĘKNEJ WŁOSZKI.)



Gdybym był perłą na twej szyjce białej
Najprzód bym ścisnął ją — i tak serdecznie
Żeby pękł sznurek… a wtedy bym śmiało
Potoczył na dół i toczył się wiecznie
Póki by miejsca i toczenia stało,
Wreszcie wzgardziwszy nawet blaskiem słońca
Pod twojem sercem zawisłbym do końca…
I tam na zwiadach czy miłujesz jeszcze
Tajemnych uczuć podsłuchałbym dreszcze
I gdybym przeczuł, że kochasz innego,
Znowu bym wrócił na sznurek jedwabny
Aż uduszoną poranka pięknego
Od sznurka, zostałby Cię on powabny…
Lecz gdybym ujrzał żeś martwa i niema,
Że tyle wdzięków na zawsze usnęło…
Wtedy by perłę to uczucie zdjęło
Na jakie słowa i w perłach słów nie ma —
I perła łzą by się stała….
Na twej mogile błyszczała
Od wschodu słońca – do zachodu słońca
I od zachodu, aż do wschodu słońca…
A więc mi lepiej, że perłą nie byłem,