Strona:Nowe poezye Ernesta Bulawy.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I znów do krągłej weszliśmy komnaty,
Nim do zaczętej powrócił cantaty
Co na setnicę Bethovena tworzył,
Wzrok jeszcze rzucił na ptaki co złożył
Na fortepianie z główki uwiędłemi,
Nim je Ercole zabrał do swej chaty —
I zanim echo tonów się rozbrzmiało
Spojrzał raz jeszcze oczyma smutnemi
Na nieszczęśliwe ptaki: „to spiewało!“
I od Subiacco aż do Palestryny
Szedłem nazajutrz — ale bez zwierzyny
Już powróciłem . . . . . . . .