Ta strona została uwierzytelniona.
Kiedy syn Barda, pociecha jedyna
I jego radość serdeczna
Wyrósł jak krasna a cicha kalina
Co w blaskach buja słoneczna…
Bard dał mu wybrać śród życia zawodów
Z wszystkich — jak były na świecie,
Pełnych znaczenia, i blasków i miodów,
Lecz zawsze milczące dziecię
Do jego arfy wyciągnęło dłonie
„Ja bardem chcę być po tobie!”
Wtedy bard arfę strzaskał mu o skronie
„Lepiej w zielonym spij grobie!”
I wielkie wstało śród ludzi zgorszenie
Co szło na barda pełne sromu, lęku,
Bard płaszcz zarzucił i zapadł w milczenie
I poszedł — z ciałem chłopięcia na ręku…