Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I z całej siły szarpnęła się od niego, chcąc raczej śmierć ponieść, spadłszy na dół, niż być jego małżonką.
— Nie próbuj ucieczki — rzekł Chińczyk, na nic ci się to nie zda, jesteś w mojej mocy i nikt mi ciebie nie wyrwie!..
To mówiąc przycisnął ją jeszcze mocniej do siebie i pędził niewzruszony jej płaczem i krzykiem w przeciwną od pałacu stronę.
Widząc, że jest we władzy silniejszego, księżniczka przestała się wydzierać z jego rąk i cicho zdała się na wolę niebios, zamyślając uciec jakimkolwiek sposobem od Chińczyka, gdy wyląduje już do swego kraju.
Tymczasem dzień już minął i noc przeszła, a oni wciąż lecieli bez odpoczynku.
Nareszcie głód i pragnienie zmusiły Chińczyka do opuszczenia się na ziemię.
Spuścił się w gęstym lesie i odszedłszy na chwilę, aby poszukać gdzie źródła do napicia się wody, postawił nieszczęsną księżniczkę pod drzewem, każąc jej czekać.
Tymczasem księżniczka czujnem uchem zasłyszała głos trąb myśliwskich i nawet spostrzegła wkrótce gromadkę myśliwych, z których jeden, na czele jadący odznaczał