Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Król i królowa i obie siostry księcia w nieustannej pozostawały rozpaczy.
Nieświadomość losu księcia, rozpacz z tego powodu, wywoływała łzy z ich oczu i napełniała dwór cały smutkiem.
Byli pewni, że zginął gdzieś w morskich odmętach lub głowę o skały roztrzaskał i pałali złością ku Chińczykowi.
Parę razy już chciano go wywlec z więzienia i stracić, ale zawsze błagał o cierpliwość i zwłokę.
Chińczyk, jako czarownik dobrze wiedział, co się stało z księciem i gdzie przebywa. Za pomocą czarów, zjawiał się przed nim, aby mu przypomnieć, że wracać do domu powinien i że będzie miał jego życie na sumieniu, jeśli nie powróci prędko, gdyż kazano go stracić, o ileby w przeciągu miesiąca nie stanął przed królem żyw i cały.
Książe za każdem takiem widzeniem, wybierał się już do Persji, ale łzy księżniczki wstrzymywały go zawsze od tego kroku.
Wkońcu jednak, gdy Chińczyk ukazał mu się grożąc, że spadnie na księcia ciężka kara za krzywdę wyrządzoną temu, co oddał mu w ręce tak cudowny wynalazek, a za to jeszcze śmiercią ma być karany, —