Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przed jednym ze wspaniałych pałaców na dywanie wzorzystym siedział siwowłosy starzec.
Zdziwionym wzrokiem ogarnął zbliżającego się podróżnika i zanim spytał go o powód przybycia, ugościł go przeróżnemi przysmakami i owocami.
Po usłyszeniu opowieści Azema starzec odradzać mu począł wyprawę, mówiąc, że szkoda jego młodości i zabiegów.
Azem jednak trwał przy swoim zamiarze, błagając starca o pomoc.
Wzruszony jego stałością i prośbami, Abdul Kuddus obiecał go wysłać do swego brata Abdul Siliba, który pomódz mu może potrafi.
Wezwał ducha o potężnych skrzydłach i kazał mu zanieść Azema do pałacu Abdul Siliba.
Duch zabrał Azema na plecy i uniósłszy się w powietrzu, w kilka godzin był, już na oznaczonym miejscu.
Abdul Silib był o wiele bogatszy od swego brata, pałace jego były z marmuru i złota, a sług było tak wiele, że przewyższała ich liczba największą ilość wojska w pułku.