Strona:Nikołaj Gogol - Obrazki z życia.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pańskich śpichrzów, rozumiejąc, że dość z nich będzie jej połowy... wreszcie i tę połowę przywozili zamokłą i spleśniałą, której nie przyjęto od nich na targu. Ale chociaż tak kradli we dwóch; chociaż we dworze wszystko żarło straszliwie, zacząwszy od klucznicy, aż do świń, konsumujących ogromne mnóstwo jabłek i śliwek, i częstokroć własnemi ryjami trącających drzewa, by odpowiedziały rzęsistym deszczem spadających owoców; chociaż dziobały je wróble i wszelkie ptastwo, a czeladź w podarunku nosiła swym kumom aż do wsi sąsiednich i nawet porywała ze składów stare płótno i przędzę, co wszystko zwracało się ku ogólnemu źródłu, ku karczmie; chociaż kradli nawet goście: flegmatyczni woźnice i lokaje: — błogosławiona ziemia dawała wszystkiego tak wiele, staruszkom trzeba było tak mało, że wszystkie te straszliwe kradzieże nawet dopatrzyć się nie dały w ich gospodarstwie.
Oboje starzy, staroświeckim zwyczajem, lubili zjeść dobrze. Skoro świt nastał (zawsze wstawali o świcie) i jak tylko drzwi rozpoczęły swój różnogłosy koncert — siedzieli już przy stoliku, pijąc kawę. Po kawie Atanazy Iwanowicz wychodził do sieni i wstrząsnąwszy chustką, wołał: „Ksz! ksz! pójdźcie precz gęsi z ganku!“ Na podwórzu zwykle spotykał się z ekonomem i zaczynał z nim rozmowę; zadawał mu szczegółowe pytania dotyczące gospodarstwa i udzielał wskazówek, dając przy tem rozporządzenia tego rodzaju, że zadziwiłyby każdego niezwykłą znajomością gospodarki, i niejeden dobroduszny nawet nie poważyłby się przypuścić, że u takiego gospodarza można skraść cokolwiek! Ale ekonom był ostro kuty, wiedział on, jak należy odpowiadać, a jeszcze lepiej, jak gospodarować!...
Następnie Atanazy Iwanowicz wracał do pokoju i zbliżywszy się do żony, pytał:
— A co, Pulcheryo Iwanówno! Czy nie wypadłoby co przekąsić?
— Co-by też, Atanazy Iwanowiczu, na przekąskę w tej chwili?... Chyba placuszków na słoninie, albo pierogów z makiem; a może marynowanych rydzyków?
— Wreszcie, choćby i rydzyków, albo pierogów! —