Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy podania i obrazki historyczne 12 - Sobieski.djvu/15

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Zdjął z niego księżyc, jak szklaną podkowę
    Z łatwością złamał i usłyszał mowę:
    »Już on się nigdy nie zrośnie«.

    Szedł (chociaż ciężko mu było w djademie).
    Gdziekolwiek stąpił, tam krzyże bez końca
    Jak las wysoki porastały ziemię.
    I głos wyleciał od zachodu słońca:
    »Biały krzyż idzie! Krucjata! Krucjata![1]
    »Chrystus odzyska panowanie świata!«
    Potem usłyszał jakiś huk daleki,
    Szum orłów, brzęki rozłamanych oków,
    Głosy narodów i przyszłych proroków:
    »Sława ci, królu, na wieki!«

    Gdy rozwarł oczy, już bielała zorza,
    Za skroń się schwycił, jakby tajemniczy
    Djadem jej ciężył, i wyskoczył z łoża.
    We drzwiach był natłok: Jarchowski leśniczy,
    Kozaczek, strzelcy, wszyscy potrwożeni
    Zginieniem pana, cisnęli się w sieni.
    »Ojczulu, ze mną! W drodze wam opowiem,
    »Co myślę zrobić«. — Wychodzą i gwarzą.
    Już znikli. — Chatka została pustkowiem
    Pod wierną jelonka strażą.

    Lecz rok nie minął, a w pustelni cichej
    Pan hetman stawiał kościół i monaster[2].
    Osiadły w puszczy Bazylijskie mnichy,

    1. Wojna krzyżowa, o zwycięstwo krzyża nad pogaństwem.
    2. Klasztor.