pośpiesznie, by nie ogarnął tych resztek. Czwarta kula przeszywa piersi księcia. — Lecz trzyma się na koniu.
— Do rzeki... do rzeki!... Nie chce być wzięty w niewolę!
Dokoła strzały, bój. Kilku konnych pospiesza w stronę księcia: widzą, że jakiś wódz.
Już są o kilka kroków — rzeka tuż. Książę Józef spiął konia.
— Bóg mi powierzył honor Polaków!
Prysnęła fala, rozstąpiła się pod ciężarem i zalała jeźdźca i konia.
Skoczył za wodzem jeden z adjutantów, lecz utonął natychmiast.
Pospieszyli najbliżsi na ratunek — wydobyli już martwe ciało.
Z pomiędzy bojów i gradów ognistych,
Wierna swej sprawie, nieodstępna znaków,
Szła wolnym krokiem do siedlisk ojczystych
Garstka Polaków.
Skoro lud postrzegł, jak wzdęte wiatrami
Białe z czerwonem proporce migają,
Wstrzęsło się miasto radości głosami:
Nasi wracają!