Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 14 - Kościuszko - Książę Józef.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kościuszko. Oczy przymknięte, w twarzy wyraz wielkiego bólu i zgnębienia.
Na stoliku książki, ale ich nie czyta: nie ma siły oderwać myśli od nieszczęścia, które jak piorun wszystkie nadzieje zabiło, — nic go już nie obchodzi, odkąd zagasła nadzieja.
Poco ja żyję jeszcze? — błyska mu czasem pytanie. — Dlaczego nie zginąłem, tam na polach Maciejowic? Nie wiedziałbym, nie cierpiał.
Dlaczego nie chcesz cierpieć, gdy cierpią bracia twoi? — szepcze mu znów głos inny. — Cierpi tylu... miljony.
Na twarzy więźnia maluje się męka okropna.
Dwa lata upłynęło już prawie od chwili, gdy padł na polu bitwy z szablą w ręku i ciężką raną głowy. Przeszedł szpital, więzienie, lecz i nieprzyjaciel ocenić umiał wartość bohatera: cesarzowa Katarzyna zapragnęła przynieść mu ulgę w cierpieniu, otoczyła wygodą, poleciła leczyć troskliwie, podobno myślała nawet o wróceniu mu wolności.
Przed kilku dniami wstąpił na tron cesarz Paweł i dziś ma go odwiedzić. Co mu powie? Czegóż może się spodziewać on, więzień bez ojczyzny?
Ojczyzna! — Wstają przed nim jakby na nowo do życia krwawe, straszne obrazy tej ostatniej walki — od przysięgi na Rynku w tej prastarej, pierwszej stolicy — od okrzyków radości i nadziei —
Rosną szeregi jego — białe świtki — on także w świtce białej — Hej, Bartoszu, Bartoszu! — — Z Warszawy okrzyk leci powitalny, tam szewc do walki wzywa — — A tu Prusak i pierwsza klęska..