Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 14 - Kościuszko - Książę Józef.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wolność, wolność! — głosowały wszystkie Stany. — Nikomu podlegać więcej nie będziemy. Anglja może być naszym przyjacielem, lecz nie chcemy w niej pana. Oddamy krew za wolność.
Więc wojna. Anglja jeszcze wierzyć nie chce: przecież oni nie mają wojska? nie uczyli się sztuki wojennej?
Nauczą się na polu bitwy. Wodzem obrali sobie Waszyngtona, dzielnego obywatela, ochotnicy tworzyli pułki i oddziały, broń kupiono od sąsiadów, wyrabiano w fabrykach; zawrzały w całym kraju gorączkowe przygotowania do obrony.
W Nowym Yorku do portu przybył statek angielski z herbatą. To wymagany przez Anglję podatek: nie tyle się płaci, ile herbata warta, lecz ile podatku na nią nałożono.
Aż tu... raz, dwa, trzy!... i statek już na dnie razem z herbatą. Nikt jej w Ameryce nie kupi.
Przekonali się więc Anglicy, że nie herbatę, ale wojsko posłać muszą, jeżeli chcą panować w Ameryce. I zaczęli wysyłać wojsko.
Nie znano jednak wtedy zastosowania pary do żeglugi, statki płynęły wolno, zależne od wiatru; niełatwo do Ameryki przewieźć dostateczną ilość wojska, dużo czasu na to potrzeba.
Amerykanie też na to liczyli: wojsko zgromadzić mogą, ale muszą mieć oficerów, którzy znają sztukę wojenną; muszą też swoją sprawę przedstawić innym ludom Europy, aby wiedzieli wszyscy, o co chodzi, aby pozyskać pomoc i współczucie.
Wysłali więc do Francji mądrego i szlachetnego Benjamina Franklina, wielkiego obywatela,