Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 06 - Litwa.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A kiedy noc zapadnie, Margier oblicza swe siły, opłakuje poległych. Wielu zginęło Niemców, ale tam nie znać ubytku: nieprzebrane się zdają ich zastępy.
Więc pożegnawszy umarłych wspomnieniem, wzywa żywych do nowej pracy: trzeba naprawić mury, wzmocnić słabe miejsca, zapełnić kamieniami wyłomy i szczerby.
Ci pracują przy wałach, tamci opatrują rannych. Na pogrzebowym stosie, który nie wygasa, kapłanka pali ciała wojowników. Kobiety pieją pieśni pogrzebowe, starcy modlą się z wiarą: oni widzieli cuda w długiem życiu; — a tam garstka znużonych spoczywa w śnie ciężkim, by nabrać siły do jutrzejszych trudów.
Codzień jednakże ubywa obrońców, a szeregi krzyżackie zawsze ochocze do boju: tam wojownicy mogą się zmieniać, wypocząć. Coraz nowi uderzają z zaciętością, coraz potężniej walą w mur ochronny, w dziesięciu miejscach już ogień wybuchnął, płonie warownia, pożar szerzy się gwałtownie — niema ratunku, zabrakło obrońców!
Najmężniejsi polegli, — garstka niedobitków kona z ran i rozpaczy, — Margier skamieniał z bólu.
W śmierci jedyna dla wszystkich ucieczka. O, stokroć lepiej umrzeć z bratniej ręki, niż dostać się w niewolę do Krzyżaka! Śmierć zakończy wszelkie cierpienia.
Straszny obraz przedstawia płonąca warownia: stos olbrzymi wznosi się na środku placu, chmury czarnego dymu zasłoniły niebo, — kto żyje, składa tu wszystko, co drogie.