Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 06 - Litwa.djvu/09

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przy łuczywie u komina
Przędzie miękki len drużyna;
A w pobliżu dziatwy zdrowej
Toczy kołem wąż domowy.
Krosna stoją w małem oknie,
I czółenko pływa w włóknie;
Pieśni płyną, jak uroda,
A wiek schodzi, niby woda...

(W. Pol.)


Wajdewutis.


Dzień jesienny, pochmurny i kapryśny. Po niebie mkną ogromne płaty chmur porwanych, to znów zabłyśnie kawał czystego błękitu, i słońce rzuci pęk jasnych promieni.
Przed nami puszcza odwieczna, prastara, ciemna, szumiąca wichrem. Olbrzymie dęby, buki królują tutaj niepodzielnie, posępne świerki rozrastają się szeroko, wysmukłe jodły strzelają ku górze, jak wieżyce kościołów.
A w dole trawy olbrzymie, paprocie, głóg, ciernie i jałowiec, wysokie kopce mrowisk i kłody próchniejące drzew umarłych.
Świegot ptactwa już umilkł, tylko krakanie wrony rozlega się niekiedy, jak zła wróżba; rude wiewiórki skaczą po gałęziach; po mchu puszystym ślizgają się wysmukłe węże, a wicher huczy jakąś pieśń potężną, groźną, surową, jak zapowiedź zimy.
To znowu milknie wszystko, — cisza, jasne słońce.