Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nią tematów nie był zdolny podziałać jako prąd elektryczny na młodego sąsiada.
Właściciel hrabiowskiej korony, tłómoczka, noszącego ślady zagranicznej podróży, i tomu Bourget’a — milczał uparcie.
Panny ze swej strony zrobiły jedno odkrycie, a mianowicie, że ów nieznajomy posiada ogromnie wyraziste jasno-niebieskie oczy. Zresztą zachowywały się bardzo poważnie, a gdy pani Antonina mówić przestała, pochylone ku sobie rozpoczęły cichą rozmowę, w której największą rolę odgrywały pensyonarskie łączące je z sobą wspomnienia.
Ciągle „A pamiętasz?...“ słychać było.
Potem Zosia opowiadała Eli półgłosem o Szumlance i zupełnie na sąsiada nie zwracały uwagi. On zaś, chociaż zdawał się zatopiony w czytaniu, biegłem okiem znawcy ocenił delikatny profil Zofii i sympatyczną, świeżą, pełną uroku twarzyczkę Elizy.
Mama Skalska zrobiła na nim wrażenie prowincyonalnej gęsi, dotkniętej nieszczęśliwą manią wielkości.
Hrabia Michał, „Misiem“ w kółku poufnem zwany, wracał do rodziny z długiej poza granicami kraju wędrówki, a z rozmowy pań dowiedziawszy się, że dążą do Szumlanki, uważniej, chociaż ukradkiem, śledzić je począł. Szumlanka bowiem graniczyła z majątkiem siostry hr. Michała; znał właścicielkę jej, p. Wołoknicką,