Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

80

tego wymaga organizm całej jego istoty, bo pszczoła także musi miód wydawać, kwiat musi pachnieć, woda rzeki musi płynąć — ale jak tworzy? na co tworzy? to jest w nim odrębnością, to już artystycznej nie stanowi natury — czasem tworzy okropnemi sposobami — żeby odmalował konającą twarz Chrystusa, przybija do krzyża żywego człowieka i bok mu włócznią śmiertelnie rani. — Żeby wyśpiewał piosnkę miłości, kładzie spokojne ucho na wzburzonej piersi, nastraja do gry krwawe żyły cudzego serca i przebiera po nich marmurowemi palcami dopóty, dopóki mu artystycznego nie wydadzą dźwięku — a jak wydadzą, to choćby też wszystkie struny pęknąć i splątać się miały, oddziera od nich palce, przenosi je coprędzej na kościane klawisze fortepianu — może na smyczka włosienie, i co podsłuchał, odgrywa dokładnie, i czem pamięć naciągnął, tem echo dętych instrumentów wypełnia. — Czasem też artysta sam z siebie wymyśli wrażenie jakiego dźwięku — sam sobie wyrysuje nigdzie niewidziany obrazek! — O! to jeszcze niebezpieczniej — bo wiecie przecież, że on uczuciem i miłością znieśmiertelnić tego nie może, on musi w kształty ująć, skończonością zawarować. — Więc też szuka kształtu, dobiera sobie warunków — próbuje pomysłu swojego, a zawsze na żywych przykładach, jak doktorzy nowych lekarstw próbują... podobno tylko na zwierzętach żywych... no i cóż? czyż za to przekleństwem rzucić artyście? a jeżeli też wzamian cierpień i krwi waszej, da nam jakie arcydzieło — prześliczny obraz — cudną nutę piosnki — to cóż? — przeklinać także? — O! nie, — tylko niech ci, których kochacie, zdala artystów idą drogą swoją... Patrzcie, co za ogień wyborny! świeci i grzeje — wyborny ogień! — a jednak zwolna wszyscy usunęliście się od kominka i między nim a wami zostało puste, szerokie koło — genjusz artysty ogniem jest — rzucajcie mu na pastwę wszystko, co chcecie, tylko nie rzucajcie złotego szczęścia i serc miłością bi-