Przejdź do zawartości

Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
63

raz wieczność oddali. — I tylko nam sęp żalu kawałami serce szarpie, że gdy się miało umierać, czemu się z tej góry głowy nie rozbiło? — A potem inna boleść, potem widzimy najdokładniej każde ziółko, którego jeszcze w upadku uchwycić się można było, rozważamy każdy sposób, każde podobieństwo ratunku, przekonywamy się, że bylibyśmy nie upadli, że bylibyśmy się podźwignęli — gdy jeden krok tylko, jedno poruszenie — jedna myśl — a teraz daremnie, teraz praw natury nie cofniemy, zaciężyliśmy nad głębią, trzeba spadać — spadać — spadać! Jedna przyszłość nam została — jedna nadzieja tylko, zdruzgotania się tam na dnie — i gdyby raz już skończyć — gdyby spaść — gdyby nie żyć — cała rozpacz przesila się w tę szaloną niecierpliwość, ale przepaść głęboka — przepaść Miltonowska,[1] do której to się leci dziewięć dni i dziewięć nocy. Więc niecierpliwość sama siebie zużyła nareszcie — człowiek jest kamieniem — wie i pamięta, lecz nie boleje — nie rozpacza już. Człowiek kamień, gdy upadnie, czyż choć tam w głębi — ostatnią iskrą w rozbiciu ostatniem zaświeci?... Ach! darujcie mi, darujcie państwo, miałem zupełnie o czem innem mówić, ten sen, ta przepaść, to do niczego niepodobne — chyba do tego, com ja czuł na jawie — ale wam niech los szczęści, cieszę się nieskończenie, że mnie tu nikt nie zrozumiał.

Ale za to zrozumieliście mój wiek dziecinny i ówczesną naturę moję — wiecie, że zrodziłem się kochanym, wzrosłem kochającym — kochanie, zawsze kochanie, to cały moich kursów pedagogicznych sumarjusz;[2] w przydatku do niego nauczyłem się górnictwa i mając rok siedmnasty, zostałem górnikiem.

  1. Milton (1608—1674), wielki poeta angielski, autor poematu Raj utracony.
  2. sumarjusz, z łacińskiego — wyciąg, spis.