Strona:Narcyza Żmichowska - Czy to powieść.pdf/317

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

aby lepiej poznał charakter tej, którą żoną chce nazwać. Brat z rozczuleniem zapewnia siostrę, że choćby się ze sto razy piękniejszą i bardziej kochaną ożenił kobietą, to jego przywiązanie do siostry nigdy się nie zmieni. On wie, że jej wszystko winien, że ona jest panią wszystkiego — że gotów czekać, póki sama wyboru nie zrobi i przyszłości swej nie ustali i t. p. Takie słowa nazawsze jej usta zamykają — stara się nawet przyśpieszyć ślub brata; niech nie czeka, aż mnie się pozbędzie — i brat się żeni. Ona z nim jeszcze — ale już sama. Możeby się oddaliła, lecz spostrzega, że jest potrzebniejszą jeszcze niż pierwej swemu bratu. Rozdrażniony wymaganiami młodej pani, przed siostrą się skarży — smutny jej obojętnością, przy siostrze pociechę znajduje, a co najwięcej znaczy, zapracowany, zakłopotany, zgnębiony krzątaniną za powszednim chlebem, od siostry dostaje zawsze kawałek świątecznego chleba. Są dalsi sobie ufnością, są rozdzieleni interesami niejako, trzecia osoba stanęła między nimi — ale ich stosunek zaciska się jeszcze silniej na wszystkich punktach, poza wpływem bratowej leżących. Tymczasem jednak serce kobiece czuje, że straciło najcenniejszy swój klejnot: wyłączne drugiego serca ukochanie. Brak miłości prawa miłości tłumaczy. Gdyby kochać i być kochaną! Kochać! ma już gotową teorję — kochać tak, jak kocha brata, więcej o namiętność — być kochaną tak jak brat kocha żonę, więcej o własną zasługę. Profesor jest zacnym młodzieńcem, ale przyjaźnią nawet nie kocha go tyle jak brata, a namiętnością wcale nie. Analiza całej siatki pokrzyżowanych włókienek. Z profesorem zbliżają wspólne obawy, straty wspólnych dobrych znajomych, jego własne chwilowe niebezpieczeństwo. Ale nie godzi się jedności, choćby najświętszych opinij, brać za miłość; miłości zasadowe, polityczne, socjalne — to równoległa serja innym światowym karykaturom miłości eleganckich, tytułowych, krociowo-tysiącznych i t. p. Okoliczności nieprzewidziane stawiają obok niej człowieka, który odpowiada przynajmniej, o ile ona sądzić może, wszystkim wymaganiom jej umysłu i sumienia. „Nie kocham go, bo w nim żadnej wady nie widzę — to jest entuzjazm. Biada, kto się na entuzjazmie oszuka i za miłość go weźmie”. Dostrzega wad niektórych w arcydziele; przekonywa się, że nie kochała, bo się odwraca ze wstrętem i t. d., i t. d. — aż brat umiera na tyfus i poleca opiece siostry bratową, z którą się nigdy nie zgodzą, i syna, którym jej się zająć nie dadzą. Moralne zobowiązanie bez kodeksowego prawa.