Strona:Narcyza Żmichowska - Czy to powieść.pdf/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do potęgi złego, wcześnie skrzywione, wtrąciły ją tylko w niekonsekwentność zepsucia.
W jedenastym roku już jej metr Francuz miłosne słówka szeptał do ucha i zamiast stylowych ćwiczeń, bileciki pisywali do siebie. W dwunastu latach prowadzono ją na wieczory, gdzie przed licznem zgromadzeniem w tańcach solo występowała, a istotnie tańczyła bardzo wdzięcznie, według zasad sztuki choreograficznej. Panie bawiły się nią, jak dzieckiem cudownem, lecz Malwinka wcale być dzieckiem, choćby nawet cudownem, nie chciała; młodzi panowie prawili jej grzeczności, ten i ów za rączkę scisnął, ten i ów w rączkę pocałował, lub do powozu wsadzając, na pożegnanie ustami twarzy dotknął, a dziadek śmiał się z wszystkiego, pysznił talentami swej wnuczki, a wnuczce tymczasem niezdrowe wrażenia spokojność właściwą jej wiekowi mąciły i przedwcześnie po ojcu odziedziczone skłonności rozwijały. Było to wielkiem dla niej nieszczęściem, pomijając wszelkie względy moralne, było nieszczęściem według miary jej życzeń i projektów. Tak zręczna i wykształcona, niezawodnie wśród tłumu zdobyłaby sobie los świetny, to jest męża bogatego, z dziedzicznym, a choćby zresztą z wysłużonym tytułem. Zdawało się, iż wszystkie dane ku temu posiada; nie była romansową, w żadnej chwili żywsze uczucie nie ściągnęłoby jej z raz obranej drogi, nie zachwiało w raz powziętym zamiarze. Była pochlebną i ugrzecznioną równie dla kobiet, jak dla mężczyzn, mogła oszukać zazdrosne, przekupić najoporniejszego. Ułożeniem swojem, wysoką edukacją, mogła najwykwintniejsze gusta i najpróżniejszą miłość własną starającego się o swą rękę zadowolić. A jednak lata młode przyszły i lata młode przechodzić zaczęły, a nikt się o rękę panny Malwiny nie zgłaszał. Bałamuciła wielu, nie rozkochała żad-