Strona:Narcyza Żmichowska - Czy to powieść.pdf/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaledwie o własnym stosunku do rodziców wyraźniejsze zachowały wspomnienie, dzieci Różańskich jedne po drugich wzrastały przy ciągłych sądach i rozprawach nad tem, co zrobił ojciec pana starosty, co on sam, co syn jego. Dzieciom Kalińskich rodzice nie zwierzali się ze swojej przeszłości, nie tłumaczyli postępków swoich zadomowych, nie objaśniali swych zamiarów i pobudek; dzieci Różańskich od maleńkości nasłuchać się mogły, czemu jakiś Kaliński do tej lub owej partji należał, czemu z tym lub owym żył w przyjaźni, czemu i z kim się ożenił, aż wkoncu po latach wielu tak się rzeczy złożyły, że wuj Kazimierz nietylko o dziadku i pradziadku, ale nawet o rodzonym ojcu swoim, o rodzonej matce najważniejszych szczegółów z ust cioci Rózi się dowiedział. Po większej części szczegóły te nie były jedyne, więc niepodobna mu było zestawieniem innych faktów, sprawdzić je i do właściwej proporcji sprowadzić. Trzeba też przyznać, że ciotka Rózia, chociaż w nieprzychylnych sferach gromadziła swoich podań materjały, sama wszelako otaczała je względnością. Miała przecież Kalińskie w swoim rodzie. Według jej zdania, ta pani w kornecie i w czarnej sukni z ptasią fizjognomją, rodzona ciotka pana starosty, za Różańskiego poszła i pierwsza obie rodziny w koligację sprzęgła, a przecież potem inne prócz tego między Kalińskimi a Różańskimi kojarzyły się małżeństwa, biedna żona pana starosty z Różańskiej się rodziła. Poczciwa ciotka Rózia wielką do tego przywiązywała wagę. Wolno jej było gorzką prawdę znać i naganiać, lecz niechby kto z obcych odważył się z zarzutem wystąpić, wnetby mu prędką a wcale niemiłą odprawę dała, zwłaszcza też od chwili, w której przyjęła gościnność w Mielniku, czuła się solidarnie z jego dziejami związaną — była to jedyna zacnej kobiety pró-