Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sprawy tych bezbożności najemników: czy jest o co mózg w głowie sobie smażyć, a serce w piersiach wysuszać? Co do mnie, to ci się przyznam, że mi już zbrzydła owa prawdziwie mrówcza skrzętność otaczających mnie ludzi. Jak wół i osioł jarzmo swoje wloką, żeby do najniżej ustawionego celu najbrudniejsze częstokroć ździebełko dowlekli. Jednemu kresem zabiegów kuropatwy z truflami na święto, a pieczona polędwica w inne dni tygodnia. Dla drugiego u szczytu mrowiska leży tytuł, który mu nawet nie da prawa łaski dla drobniejszych, a wsiąknie (tak) w siebie zdrowie, swobodę i wieczność może całą. Trzeci waruje niby wyżeł do ideału posażnej żony. Temu karjerą zrobienie majątku; tamtemu głównym obowiązkiem życia się zdaje pewne dobra do dóbr już posiadanych przykupić. A niczego bez trudu i hałasu otrzymać nie można. Dopieroż tedy, bezsennie spędzane nocy, ulewy żółci, przeziębienia, choroby! Oh! moja Urszulko, mów co chcesz sobie: stokroć większy mam szacunek dla jego na małej cząsteczce poprzestającej bezczynności, i stokroć piękniejszym mi się zdaje jego cichy egoizm, jego ograniczone, ludziom niezaczepne szczęście.

Man wants but little here below
Nor wants that little long.
(Człowiek mało na tym świecie potrzebuje,
I tego mało nie potrzebuje na długo).

— Jestem pewna, że Moryś w tym dwuwierszu angielskiej ballady streściłby całą swoją filozofję, gdyby mu kiedy przyszło na myśl filozoficznie ze swego postępowania się tłumaczyć.
— Ależ, Guciu, chcesz koniecznie na jakiegoś filozofa, bodaj czy nie ascetę, pana Morysia wystrychnąć —